-->

piątek, 2 listopada 2012

Magia kąsa, Ilona Andrews

Tytuł: Magia kąsa
Autor: Ilona Andrews
Liczba stron: 438
Tłumaczenie: Anna Czapla
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Seria/Cykl: Kate Daniels tom I
Moja ocena: 4,5/6









Fantastyka to bardzo szerokie pojęcie, zawierające w sobie wiele podgatunków. Jednym z nich jest urban fantasy, który charakteryzuje się ukazaniem kontrastu między współistniejącymi w świecie przedstawionym magią a techniką. Magia wkracza do wielkomiejskich, betonowych dżungli, a wraz z nią nadprzyrodzone istoty. Konfrontacja magii z techniką tworzy specyficzny klimat, który jednych może fascynować i przyciągać, innych natomiast – odpychać. Ja niewątpliwie należę do tej pierwszej grupy i dlatego ostatnio zdecydowałam się sięgnąć po jedną z najbardziej znanych serii reprezentujących ten gatunek, a mianowicie po cykl „Kate Daniels” autorstwa Ilony Andrews.

Tajemnicza Ilona to tak naprawdę duet literacki – Ilona i Andrew Gordon, małżeństwo pisarzy, którzy poznali się w szkole, na zajęciach z podstaw pisania, co dla każdej zapalonej czytelniczki (czyli również mnie) musi wydać się romantyczną historią. Wspólnie stworzyli już dwa cykle powieściowe, w tym „Kate Daniels”, która podbiła listy bestsellerów. Już od dawna miałam w planach zapoznanie się z pierwszym tomem  tej serii zatytułowanym „Magia kąsa” i ostatnio, ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, udało mi się te zamiary zrealizować. A wrażenia po lekturze? Jak najbardziej pozytywne!

Ale po kolei, czyli najpierw o czym w ogóle opowiada ta książka? Nazwa serii nie pozostawia wątpliwości co do tożsamości głównej bohaterki – „Kate Daniels” mówi samo za siebie. Akcja powieści rozgrywa się w przyszłości, w Atlancie, która jednak znacznie różni się od miasta znanego nam współcześnie. Przypływy magii zniszczyły miasto, zamieniając latami wznoszone przez ludzi budowle w gruzy. Kate żyje w świecie wampirów i zmiennokształtnych. Magia staje się niebezpiecznym narzędziem w rękach nieświadomych ludzi. Do życia powracają zapomniane starożytne bóstwa, stanowiące poważne zagrożenie dla życia wielu osób. Kate jest najemniczką – pracuje na zlecenie, walcząc ze skutkami źle użytej magii. Pewnego dnia dowiaduje się o śmierci swojego opiekuna, Grega. Postanawia na własną rękę przeprowadzić śledztwo, by znaleźć jego zabójcę i pomścić zadaną śmierć.

Ogromną zaletę tej powieści stanowi jej główna bohaterka. Kate to po prostu świetna babaka i od razu polubiłam ją za jej cięty język. Nie jest to postać idealna, ma swoje wady, takie jak chociażby gwałtowność czy impulsywność, ale właśnie to czyni ją naturalną i realistyczną. Nie ona jedna w tej książce może poszczycić się poczuciem humoru – niemal wszyscy bohaterowie mają skłonności do ironizowania, dzięki czemu powieść wręcz ocieka sarkastycznym humorem.

Niewątpliwy plus tej lektury to także sposób, w jaki został wykreowany świat przedstawiony. W świecie Kate roi się od magii i stworzeń będących jej wytworami. Obok stałych elementów powieści fantastycznych pojawiają się też zupełnie nowatorskie pomysły. Co więcej autorka, a właściwie autorzy, w doskonały sposób ukazali starcie magii z techniką. W połączeniu z czarnym humorem tworzy to niesamowicie oryginalną lekturę. Książka ma charakterystyczną atmosferę, w którą bez oporów zanurzyłam się już po kilku rozdziałach. Sama akcja jest bardzo dynamiczna i wciągająca, nie mówiąc już nawet o tym, jak wielkie emocję wzbudzają ostatnie rozdziały, kiedy fabuła nabiera wprost zawrotnego tempa.

Jedyną rzeczą, jaką mam do zarzucenia tej lekturze, jest to, że nie poruszyła mnie ona w ten szczególny sposób, który sprawia, iż niektóre z czytanych przez mnie książek uznaję za rewelacyjne. Przygody Kate wzbudziły we mnie emocje, jednak związane one były głównie z chęcią poznania zakończenia historii. Spowodowało je szybkie tempo akcji, a nie ogromne przywiązanie do bohaterów książki. Zabrakło „tego czegoś”, tej małej iskry, która roznieciłaby wielkie emocje. Mimo to uważam, że „Magia kąsa” to naprawdę bardzo dobra, godna polecenia pozycja. Z całą pewnością sięgnę po następne tomy tego cyklu i mam nadzieję, ze większe wzruszenia przyjdą wraz z ich lekturą.

Technika zastąpiła współczesnemu człowiekowi magię. Czy jest jej dobrym substytutem? Po lekturze powieści Ilony Andrews mogę stwierdzić, że to na pewno środek bardziej „posłuszny”, dający się łatwiej kontrolować. Nie oszukujmy się w – dzisiejszych czasach racjonalizm bije magię na głowę, pozwalając jej egzystować jedynie na kartach książek i na filmowym ekranie. Nie oznacza to, że magia całkowicie zniknęła z naszego życia - przyjęła po prostu inną postać. Dzisiaj mamy do czynienia z wszechobecną magią… magią techniki. Szczerze odpowiedzcie sobie teraz na pytanie: Czy macie świadomość, jak konkretnie działają mechanizmy telefonów komórkowych, tabletów, iPodów? Ja nie mam, ale w jakiś tajemniczy sposób muzyka z mojego odtwarzacza wędruje szlakiem słuchawek wprost do moich uszu – czyli magia jednak istnieje.