-->

poniedziałek, 16 lipca 2012

Niewidzialna, Sophie Jordan

Tytuł: Niewidzialna
Autor: Sophie Jordan
Liczba stron: 270
Tłumaczenie: Małgorzata Słabicka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Seria/Cykl: Ognista tom II
Moja ocena: 4/6









Na możliwość przeczytania „Niewidzialnej”, czyli drugiego tomu cyklu „Ognista” autorstwa Sophie Jordan, czekałam z wielką niecierpliwością, ponieważ bardzo zżyłam się z jego główną bohaterką, Jacindą i chciałam  poznać jej dalsze losy. Temu oczekiwaniu towarzyszyła też nuta niepokoju. W moje myśli wkradły się wątpliwości: „Czy drugi tom utrzyma się na tym samym, wysokim poziomie, co pierwszy? Czy kontynuacja spełni moje oczekiwania?...” i tak dalej. Gdy tylko książka trafiła w moje ręce, bezzwłocznie przystąpiłam do lektury, by jak najszybciej zaspokoić ciekawość i uspokoić dręczące mnie obawy. Od razu zauważyłam, iż „Niewidzialna” jest krótsza niż poprzedni tom i pożałowałam tego, że spędzę z tą powieścią tak mało czasu. Moje przewidywania sprawdziły się – na lekturę poświęciłam zaledwie parę godzin. Teraz, gdy emocje związane z czytaniem już trochę opadły, a wrażenia wykrystalizowały się, dochodzę do wniosku, że „Niewidzialna” niewątpliwie zasługuje na ocenę pozytywną, jednak nie w tak dużym stopniu, jak pierwszy tom.

Akcja „Niewidzialnej” rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym kończy się fabuła pierwszej części, a więc podczas ucieczki Jacindy i jej rodziny z miasta Chaparral. Splot dramatycznych wydarzeń sprawił, że dragonka jest zmuszona na zawsze opuścić to miejsce, pozostawiając w nim ukochanego – Willa. Po powrocie do stada musi uporać się nie tylko ze stratą chłopaka, ale też z wrogością członków stada wobec jej osoby oraz skomplikowaną relacją między nią a Cassianem, zakochanym w niej przyszłym przywódcą stada. W trudnej sytuacji znajduje się również matka Jacindy i przede wszystkim jej siostra Tamra, która z powodu swojej przemiany znajdzie się w kompletnie nowej dla siebie sytuacji.

W drugiej części, tak jak i w pierwszej, autorka koncentruje się głównie na akcji. Nie poświęca zbyt wiele miejsca opisom i rozważaniom głównej bohaterki, z perspektywy której prowadzona jest narracja. Przez to kolejne fazy fabuły następują po sobie niezwykle szybko i lektura bardzo wciąga, chociaż niektóre wydarzenia mogą być przewidywalne. Mimo wszystko ten cykl należy do najbardziej pochłaniających, jakie dane mi było czytać. Wpływa na to także fakt, że autorka wykreowała fascynujące istoty, jakimi są dragony. Druga część zawiera więcej szczegółów dotyczących tych stworzeń, co bardzo mnie ucieszyło. Jordan przybliżyła czytelnikom także sylwetki niektórych bohaterów. Pozwoliła nam lepiej ich poznać i dzięki temu polubiłam część z postaci, do których nie pałałam sympatią po lekturze „Ognistej”. Najbardziej diametralnej zmianie uległ mój stosunek do Cassiana: silna antypatia przerodziła się w czysto pozytywne odczucia. Bardzo cenię także to, że bohaterowie tej serii są dynamiczni i zmieniają się pod wpływem różnych wydarzeń. Tamra, bliźniaczka Jacindy, jest przykładem takiej postaci. Przyznaję, że jej przemiana wpłynęła bardzo korzystnie na moją jej ocenę i udało mi się w końcu polubić tę bohaterkę bez większych zastrzeżeń.

Jak już zaznaczyłam we wstępie, „Niewidzialna” jest nieco słabsza niż „Ognista”, co z jednej strony stanowi dla mnie pewne rozczarowanie, z drugiej jednak spodziewałam się tego. Myślę, że w dużej mierze jest to konsekwencją zbyt małej objętości książki. Odniosłam wrażenie, że na tych 270 stronach autorka nie zdołała w pełni rozwinąć skrzydeł i wykorzystać wszystkich swoich możliwości. „Niewidzialna” wydaje się być jedynie wstępem do dalszej akcji, której rozwinięcie ma nastąpić w kolejnej części. Jordan przez tę powieść otworzyła sobie wiele drzwi do budowania skomplikowanej fabuły, jednak w tym tomie dostajemy jedynie jej przedsmak. Przez to lektura ta wywołuje niedosyt i zamiast zaspokajać ciekawość, potęguje ją. Książka nie przynosi rozwiązań spraw poruszanych na jej początku. Przez cały czas główna bohaterka miota się, bezskutecznie próbując wyrwać się z impasu. Podejmuje działania, z których natychmiast się wycofuje. Dopiero pod koniec postanawia przedsięwziąć konkretne decyzje, które wprowadza w życie i właśnie w tym momencie książka się urywa. Moim zdaniem korzystniejsze byłoby kontynuowanie akcji, gdyż wtedy cała historia robiłaby wrażenie płynniejszej. Niestety autorka postąpiła inaczej, ale przynajmniej dzięki temu trzecia część zapowiada się naprawdę emocjonująco.

Cykl o Jacindie dalej trzyma przyzwoity poziom, jednak „Niewidzialna” nie wgniata już w fotel tak jak „Ognista”, nie porywa w takim samym stopniu, nie budzi tak wielkich emocji. Sophie Jordan stać na o wiele więcej, co udowodniła pierwszym tomem cyklu. Niemniej jednak wciąż żywię sympatię do niej i do jej twórczości. Mam nadzieję, że w trzecim tomie serii, pokaże, co potrafi i w pełni zaspokoi mój głód na tworzone przez nią historie. 

czwartek, 5 lipca 2012

Ognista, Sophie Jordan + 11 pytań + Ogłoszenie

Witajcie moi drodzy! Jak widzicie w tytule posta, dzisiaj w notce znajdzie się coś więcej niż tylko recenzja. Zaczynam od ogłoszenia, bo to, że umieszczę je na początku, daje największe szanse, że je przeczytacie ;) Mam dla Was takie oto wiadomości: wyjeżdżam i od 7 do 15 lipca nie będę miała dostępu do komputera, dlatego nie będę miała możliwości czytania i komentowania Waszych blogów. Potem wszystko nadrobię, więc nie bójcie się - nie zaniedbuję Was ;) To moja ostatnia notka przed wyjazdem, dlatego nie będę dłużej zwlekać i przejdę do recenzji, a w następnej kolejności do blogowej zabawy. Za tydzień z hakiem wracam z nowymi recenzjami, więc do zobaczenia!

***

Tytuł: Ognista
Autor: Sophie Jordan
Liczba stron: 312
Tłumaczenie: Małgorzata Słabicka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Seria/Cykl: Ognista tom I
Moja ocena: 5/6










„Ognista” autorstwa Sophie Jordan jest lekturą, po którą od dawna chciałam sięgnąć. Jednak odkąd ją kupiłam zawsze coś stawało mi na przeszkodzie, by w końcu się za nią zabrać. A to nie miałam czasu z powodu nawału nauki, a to była jakaś ważniejsza książka do przeczytania (na przykład lektura szkolna). Wakacje nareszcie dostarczyły mi okazji do lektury tej powieści. Zapytacie zapewne, dlaczego tak bardzo chciałam ją przeczytać? Głównie z powodu nietypowej tematyki, bowiem książka opowiada o nieczęsto spotykanych dragonach. O ile się nie mylę, jest to jeden z nielicznych paranormali opowiadających o tych stworzeniach i jedyny, z jakim się do tej pory zetknęłam. Za moje zaciekawienie po części odpowiada też wspaniała oprawa graficzna. Wiem, że okładka nie ma większego znaczenia, jednak ja, a ściślej mówiąc mój zmysł estetyczny, zwraca na to uwagę. Piękna, intrygująca okładka zaostrzyła mój apetyt na tę lekturę w takim stopniu, że już dłużej nie mogłam zwlekać z sięgnięciem po nią.

Jacinda urodziła się i wychowała w stadzie dragonów. Po jej pierwszej przemianie w smoczą formę, okazuje się, że ma niezwykły, niespotykany już u tego gatunku dar ziania ogniem. Ze względu na swój wyjątkowy talent stado traktuje ją jak swoją własność i chce wykorzystać do wypełnienia swoich celów. Dziewczyna buntuje się przed sztywnymi regułami panującymi w jej społeczności. Pewnego dnia łamie największy zakaz dragonów, co mało nie kończy się jej śmiercią. Zostaje uratowana przez Willa – myśliwego, polującego na takich jak ona. Z powodu złamania zasad stada matka Jacindy w obawie przed brutalnym ukaraniem córki ratuje się ucieczką wraz z nią i jej siostrą bliźniaczką, Tamrą. Dragonka będzie musiała odnaleźć się w ludzkim świecie, który nie jest jej naturalnym środowiskiem. To tam ponownie spotka Willa – swojego największego wroga, a zarazem osobę, którą mogłaby pokochać.

Ostatnimi czasy nie sięgam po fantastykę dla młodzieży równie chętnie i często, co kiedyś. W pewnym momencie zaczęłam trafiać na lektury przeciętne lub, co gorsza, epatujące głupotą i infantylnością, a przez to tak irytujące, że aż nie do strawienia. Trudno mi było znaleźć książkę z tego nurtu, której wady nie rzucałyby mi się w oczy już od pierwszych rozdziałów i z tego powodu trochę odeszłam od tego gatunku. Nie wiem, czy to przez to, że stałam się czepialska i zaczęłam na wszystko patrzeć okiem malkontenta, czy też jakość paranormali tak się obniżyła. A może po prostu trochę mnie one już znudziły, zmęczyły? Jednego jestem pewna: ta literatura staje się coraz bardziej wtórna. Już nikt nie przejmuje się tym, że podobny wątek wystąpił wcześniej w kilkudziesięciu innych książkach. Już nikt nie trudzi się wymyślaniem czegoś nowego, świeżego. Wszystko opiera się na utartych, wyeksploatowanych do granic możliwości schematach. Mimo to na lekturą „Ognistej” wciąż miałam niesłabnącą chęć. Ze względu na tematykę dragonów spodziewałam się, że przyniesie mi ona powiew świeżości. Lektura nie zawiodła moich oczekiwań i z czystym sumieniem mogę napisać, że jest to najlepszy paranormal, jaki ostatnio czytałam.

Historia Jacindy to jedna z tych opowieści, które potrafią czytelnika nie tyle wciągnąć, co wręcz pochłonąć. Ja sama już po kilku rozdziałach nie chciałam ani na moment się z nią rozstawać. Skutek był taki, że już po paru godzinach skończyłam lekturę, która (niestety!) nie jest zbyt obszerna. Żałuję tego, że to wszystko tak szybko znalazło się za mną, gdyż „Ognista” dostarczyła mi czegoś, co najbardziej lubię w literaturze i czego tak zawzięcie w niej szukam, a mianowicie emocji towarzyszących mi podczas wczuwania się w sytuację bohaterów. Od samego początku bardzo polubiłam postać Jacindy. Doskonale rozumiałam jej potrzebę buntu wobec oczekiwań innych oraz jej dążenia do pozostania sobą za wszelką cenę. Zżyłam się nie tylko z nią, ale też z Willem, który budzi w czytelniku cieple odczucia. Nie wszystkie postaci obdarzyłam sympatią, jednak, niezależnie od moich względem nich odczuć, przyznaję, że zostały one znakomicie przedstawione.

Największą zaletę tej powieści stanowi dla mnie to, że nie można w niej znaleźć ani wampirów, ani wilkołaków, ani też aniołów, są za to dragony. Coraz częściej trafiam na książki, których twórcy mieli świetne pomysły, jednak wykonanie zawiodło. Bardzo się cieszę, że o „Ognistej” nie mogę powiedzieć tego samego. Sophie Jordan miała rewelacyjny pomysł i nie zmarnowała go, a nawet przeciwnie – doskonale wykorzystała jego potencjał. Dragony to jedne z najbardziej fascynujących stworzeń, o jakich czytałam. To czyni tę książkę wyjątkową i na pewno zapamiętam jej tematykę na długo.

Kolejny plus należy się autorce za umiejętność prowadzenia żywej, porywającej akcji. W książce nie ma zbędnych scen, niepotrzebnych wątków, wciśniętych na siłę postaci. Wszystko tworzy spójną układankę, która nieraz zaskakuje w miarę odkrywania jej kolejnych elementów. Nie znalazłam też potknięć logicznych, co świadczy o tym, iż fabuła została dobrze dopracowana. Autorka posługuje się przyzwoitym językiem i tworzy całkiem błyskotliwe dialogi. Dzięki temu podczas lektury nic mnie nie drażniło i mogłam w spokoju delektować się tą niesamowitą historią. To bardzo lekka lektura, której czytanie sprawiło mi czystą przyjemność.

Naprawdę cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z „Ognistą”, gdyż przywróciła mi ona wiarę w fantastykę dla młodzieży. Utwierdziła mnie w przekonaniu, że mimo wszystko warto tego nurtu bronić przez ostrzem krytyki. Od jej przeczytania czuję się podbudowana, podniesiona na duchu tym, że jeszcze można spotkać takie paranormale: trzymające w napięciu, niebanalne i pozbawione pierwiastka infantylizmu. Po raz pierwszy od dłuższego czasu polecam jakąś książkę tak gorąco, ale ta lektura zdecydowanie na to zasługuje, a może nawet i na więcej. Tom drugi już jest w drodze na moją półkę. Wprost nie mogę doczekać się ciągu dalszego mojej przygody z tym cyklem. Pozostaję tutaj ze swoim zniecierpliwieniem i w oczekiwaniu na część drugą, czyli „Niewidzialną” jeszcze raz zachęcam wszystkich do dania szansy jej poprzedniczce. 

Książkę przeczytałam w ramach projektu Rozmawiajmy.


***
A teraz czas na blogową zabawę. Za zaproszneie dziękuję Mery z bloga Kraina Andersena oraz Floss z bloga Mieszanka (nie)kulturalna :)

Zasady:
1. Każda otagowana osoba musi odpowiedzieć na swoim blogu na 11 pytań przyznanych im przez "Tagger'a".
2. Następnie wybrać 11 nowych osób do tagu i zadać 11 pytań.
3. Nie powinno się tagować osób, które już brały udział w zabawie.

Pytania Mey:
1. Charlotte Bronte czy Jane Austen? Jane Austen (mimo że kocham siostry Bronte, to Austen jest moją ulubioną pisarką)
2. Paranormal czy klasyka? Klasyka
3. Wielka papierowa biblioteka czy masa e-booków w czytniku? Wielka papierowa biblioteka
4. Wrzos czy lawenda? Lawenda
5. Klasyka angielska czy rosyjska? Angielska (bo to moja ulubiona literatura, nie tylko klasyka, a co do rosyjskiej mam mieszane odczucia)
6. Audrey Hepburn czy Marilyn Monroe? Monroe
7. Kuchnia włoska czy francuska? Włoska (francuska jest po prostu tragicznie niedobra albo, ujmując inaczej - nie w moim guście, a włoska to moja ulubiona)
8. Czarny humor: tak czy nie? Tak
9. Deszczowe poranki czy wieczory? Wieczory
10. Van Gogh czy Salvador Dali? Dali
11. Ania Shirley czy Emilka Byrd Starr? Ania!


Pytania Floss:
1. E-book czy tradycyjna książka? Tradycyjna książka
2. Biblioteka czy księgarnia? Księgarnia
3. Literatura polska czy zagraniczna? Zagraniczna
4. Horror czy kryminał? Kryminał
5. Jesień czy zima? Jesień 
6. Kot czy pies? Nie potrafię wybrać ;)
7. Maliny czy truskawki? Maliny
8. Piłka nożna czy koszykówka? Piłka nożna!
9. Napoje gazowane czy soki? Soki
10. Angielski czy niemiecki? Angielski (nie znam słowa po niemiecku)
11. Poezja czy proza? Proza

Nie otaguję nikogo, gdyż nie mogę się połapać w tym, kto już został zaproszony, a kto nie... ;)