Autor: Veronica Roth
Liczba stron: 350
Tłumaczenie: Daniel Zych
Wydawnictwo: Amber
Seria/Cykl: Niezgodna: Tom I
Moja ocena: 3/6
Po
„Niezgodną” autorstwa Veroniki Roth sięgnęłam z kilku powodów. Po pierwsze, to
dystopia, a ja uwielbiam takie powieści. Po drugie, jest to książka porównywana
do „Igrzysk śmierci” Suzanne Collins, których jestem fanką. I po trzecie,
przyznaję otwarcie – zwiodły mnie te wszystkie pochlebne opinie na okładce i
liczba sprzedanych egzemplarzy. Nigdy nie widziałam okładki do tego stopnia
wypchanej przechwałkami. Po lekturze tej powieści dochodzę do wniosku, że co
najmniej większość z nich jest bezzasadna.
„Spokój
jest ograniczeniem”*
Główną
bohaterką „Niezgodnej” jest szesnastoletnia Beatrice Prior, która zostawia
swoją rodzinną frakcję – Altruizm, by wstąpić w szeregi Nieustraszonych. W
nowej frakcji odnajdzie nie tylko przyjaciół, ale także wrogów. Zarówno przed
jednymi, jak i drugimi musi ukrywać to, że jest Niezgodna, czyli wykazuje cechy
charakterystyczne dla kilku frakcji jednocześnie. Czy uda jej się uniknąć
ujawnienia i niebezpieczeństwa wynikającego z tego, kim jest?
Veronica
Roth jest studentką, a „Niezgodna” to jej debiut literacki. Nawet gdybym nie
znała tej informacji wcześniej, domyśliłabym się tego sama, bo w książce roi
się od niedociągnięć i wyraźnie widać brak pisarskiej sprawy, co charakteryzuje
debiutantów. Pierwsze rzucają się w oczy niedostatki stylu. Język jest mało
plastyczny, co pozbawiło „życia” większość opisów, które swoją drogą są
lakoniczne i okrojone do granic możliwości. Niektóre sformułowania i zwroty w
dialogach są użyte zupełnie nietrafnie, przez co rozmowy wydają się sztuczne i
płytkie. Zdania są krótkie i dziwne, sprawiają wrażenie pourywanych. Do tego
dochodzi spora liczba błędów stylistycznych i literówek, ale to już wina
kolejno tłumacza i korektora. Dajmy na to takie zdanie:
„Nie zdawałam sobie (tutaj chyba
powinno być słowo „sprawy”, ale go nie ma), jak bardzo jest mi zimno, dopóki
nie przestało mi być zimno.”*
Nie
dość, że brakuje tu jednego słowa, to jeszcze całość jest kompletnie bez sensu.
W książce roi się od podobnych błędów i
niestety przeszkadza to w czytaniu.
„Niezgodna”
zawiera też całą masę błędów w konstrukcji fabuły. Te nielogiczności, o które
potknęła się młoda autorka, nie pozwalają w pełni cieszyć się lekturą tej
powieści. Bo sam pomysł na akcję podoba mi się ze względu na swoją świeżość i
oryginalność, ale wykonanie całkowicie zawiodło. Ciekawy pomysł uchronił tę książkę od stania się w moich oczach całkowitą katastrofą. Dzięki
niemu lektura wciągnęła mnie, za co należy się autorce kolejny plus.
Narracja
w powieści jest pierwszoosobowa, co moim zdaniem nie było zbyt dobrym
posunięciem ze strony autorki, ponieważ Beatrice to postać zbyt wyidealizowana,
żeby mogło to zrobić pozytywne wrażenie. To bohaterka, która nie ma niemal
żadnych wad, kierująca się jednocześnie skrajną bezinteresownością i budzącą
podziw odwagą. Sama prawość, ale niestety do mnie to nie przemawia. Takie
postaci są sztampowe i nierealistyczne.
Nie
wiem, kto wpadł na pomysł porównywania „Niezgodnej” z trylogią Suzanne Collins,
bo zestawianie tych dwóch powieści jest po prostu niedorzeczne. Jedyne, co te
książki mają ze sobą wspólnego, to fakt, że obie zawierają dystopijne wizje
przyszłości. Prawda jest taka, że powieść Roth do pięt nie dorasta cyklowi
Collins. Dlaczego? Zasadnicza różnica między tymi seriami ujawnia się w
sposobie ukazania okrucieństwa przez obie autorki. Okrucieństwo jest czymś, co
trudno ukazać w powieści tak, by nie wyglądało groteskowo. Collins udźwignęła
to zadanie i dzięki ukazaniu zła nadała swoim powieściom autentyczności i
dojrzałości. Nie można tego samego powiedzieć o Roth, która karty swojej książki
okrasiła taką ilością krwi, że w efekcie przypomina to kiepską grę komputerową.
Tyle w tym temacie.
Niewielki format „Niezgodnej”
oraz wartka, nieskomplikowana akcja sprawiły, że przeczytałam ją w zaledwie
kilka godzin. Trudno powiedzieć, żebym uważała ten czas za zmarnowany, jednak
mogłabym spędzić go przyjemniej, gdyby lektura nie zawierała tak licznych
błędów. Po następną część na pewno sięgnę, lecz nie będę z niecierpliwością
oczekiwać jej polskiej premiery. Mój zapał względem tego cyklu znacznie osłabł,
jednak kto wie? Może następna część pozytywnie mnie zaskoczy?
* Cytaty
pochodzą z powieści „Niezgodna”, Veronica Roth, Wydawnictwo Amber, Warszawa,
2012 r.
Jak będziesz chciała zobaczyć książkę, gdzie są wszędzie na okładce wypchane pozytywne opinie, to przeczytaj sobie "Córkę Dymu i kości" XD
OdpowiedzUsuń"Niezgodnej" raczej nie przeczytam,, bo moja koleżanka skutecznie mi ją odradziła, a Ty też widzę dajesz jej tylko połowę ;)
Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zdziwiona niską oceną, po tylu pozytywnych opiniach, których się naczytałam. Ale dzięki Tobie poważnie zastanowię się, czy rzeczywiście brać się za "Niezgodną", na co dotychczas miałam wielką ochotę. Nie wydaje mi się, żeby jakakolwiek antyutopia mogła dorównać powieściom Collins. Teraz, gdy jestem świeżo po lekturze "W pierścieniu ognia" kocham Igrzyska jeszcze bardziej niż na początku, ta książka jest piękna i okrutna zaraz, cudowna :)
OdpowiedzUsuńDobrze widzieć Cię z powrotem, tęskniłam za Twoimi recenzjami ;)
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar przeczytać tą książkę, bo uwielbiam Igrzyska, ale znacznie ostudziłaś mój zapał i poważnie się zastanowię nad tą lekturą. Może pożyczę od kogoś, ewentualnie wezmę z biblioteki, bo widzę, że nie warto wydawać na nią swoich pieniędzy ;)
A ja jak tylko natknęłam się na tę książkę w Empiku, spojrzałam na okładkę i przeczytałam opis, powiedziałam sobie stanowcze NIE. Od razu nasunęły mi się skojarzenia z trylogią Suzanne Collins, a dodatkowo fakt, że autorka jest debiutantką tylko pogarsza sprawę.
OdpowiedzUsuńTak więc mówię NIE "Niezgodnej" :)
Też lubię dystopie, więc dlaczego nie?:)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się przeciętna, nie wydaje mi się, żeby przypadła mi do gustu. Chyba ją sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach, chociaż z zasady nie przepadam za debiutami powieściowymi. Większość autorów popełnia takie błędy o jakich Ty wspomniałaś.
OdpowiedzUsuńWitamy ponownie! :) Rozglądałam się za tą książką, ale chyba jednak dam sobie z nią spokój...
OdpowiedzUsuńChyba spodziewałam się czegoś lepszego po tej książce. Dałam się zwieść komentarzom na okładce,
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością informuję Cię, że zostałaś oTAGowana na moim blogu (http://zlodziejkaksiazek.blogspot.com/2012/05/blogowa-zabawa-otagowani.html). Zapraszam do zabawy!
Amber od dawna nie rozpieszcza jakością tłumaczeń, redakcji i korekty (te dwie ostatnie chyba nawet nie istnieją), więc akurat to mnie nie dziwi.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że książka jest ewidentną kalką Collins, żerującą na popularności. Podobnie było ze Zmierzchem, który to cykl też zaowocował zalewem wampiropodobnych produktów. Trzeba wszak doić tę krowę...
Zastanawiam się najbardziej, jak natrafiam na błędy w książkach zastanawiam się, czy nie ma już posady w wydawnictwie, która zajmuje się wychwyceniem takich niedociągnięć? Czy została ucięta, by koszty produkcji obciąć? :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni, nawet nie umywa się do "Igrzysk". Ja zastanowię się nad kupnem drugiej części, gdyż błędy stylistyczne są tak okropne, że aż w oczy kłują.
OdpowiedzUsuńLubie ten gatunek i mimo wszystkich wad książki przeczytam ją :)
OdpowiedzUsuńJak zaczęłam czytać tą recenzje pomyślałam: "kurcze coś podobnego do "Igrzysk Śmierci" ? To musi być dobre", ale potem przeczytałam dalej i trochę się zniechęciłam. Muszę jednak przyznać, że okładka jest cudowna. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRozglądam się za nią :>
OdpowiedzUsuńP.S. Zostałaś oTAGowana! Więcej informacji na moim blogu :)
W takim razie marnować czasu nie będę ;)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać, gdyż słyszałam wiele niezbyt pochlebnych opinii. Dużo osób porównuje Roth i Collins. Trzeba się przekonać ile jest w tym prawdy. :)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zauważyłam, że oTAGowało Cię już parę osób, no cóż, ja też. :D
Zostałaś przeze mnie oTAGowana, po więcej informacji zapraszam tutaj: http://ksiazka-oderwaniem.blogspot.com/2012/05/otagowana.html Pozdrawiam. :)
Cieszę się, że szczerze oceniłaś powyższą książkę. Przynajmniej wiem, czego mogę się po niej spodziewać kiedy dostanę ją w swoje ręce.
OdpowiedzUsuńCzyli ogólnie książka wypada średnio. A to szkoda, bo w sumie dużą otoczkę wokół niej zrobiono, a niepotrzebnie... no cóż, chyba po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam i jakoś bardziej mi sie spodobała ^^ Mnie wręcz oczarowała, ale wszystko jest kwestią gustu :)
OdpowiedzUsuńOjojoj..a ja się skusiłam i kupiłam sobie tą książkę. Jeszcze nie czytałam, i muszę przyznać, że teraz moja ciekawość wzrosła. Spodoba mi się czy nie - niedługo się przekonam :)
OdpowiedzUsuńPrzeważnie jeśli na okładce książki znajduję mnóstwo przechwałek, okazuje się, że to tandeta. :) Sprawdza mi się to w 90%. :) Zdecydowanie podaruję sobie tę pozycję. To nie całkiem moje klimaty, a ocena mówi sama za siebie. :)
OdpowiedzUsuńTematyka raczej nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa zwracam wielką uwagę na napisy, krzyczące z wielu stron. Że książka taka dobra, że ktoś znany napisał dwa zdania, że sprzedała się w takiej ilości egzemplarzy. Raczej odstraszają mnie te "przechwałki" niż zachęcają.
Pozdrawiam! :)
Muszę przyznać, że przytoczony przez Ciebie fragment trochę zniechęca mnie do sięgnięcia po tę książkę. Debiut debiutem, ale jakieś podstawy trzeba znać. Cóż, raczej nie sięgnę po "Niezgodę".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Miałam ochotę sprawdzić, cóż to za kolejne cudo się nam tu pojawiło, ale odstraszają mnie: 1) kolejna już niepochlebna recenzja (jakby i tak było ich mało) oraz 2) wszelkie zachwalania na okładce, a przede wszystkim porównywanie nowej książki do powieści, która stała się hitem, niebezpodstawnie zresztą. To takie oryginalne, prawda? Dlatego "Niezgodnej" raczej podziękuję, wolę poczekać na coś świeżego.
OdpowiedzUsuńJa w "Niezgodnej" cenię sobie pomysł z funkcjonowaniem frakcji, a raczej z ich założeniami. Akcja średnio wciąga, a bohaterów jakoś nieszczególnie polubiłam. Mimo wszystko chętnie poznam zakończenie tej historii :)
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się nad kupnem koleżance na urodziny, ale po przeczytaniu tylu negatywnych recenzji zmieniłam zdanie :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że książka będzie o wiele lepsza. Mimo to chętnie po nią sięgnę by przekonać się czy naprawdę jest taka słaba.:)
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem czy po nią sięgnąć czy nie. Z jednej strony bym chciała, ale nie chcę się na niej zawieść.
OdpowiedzUsuńZapraszam też do odpowiedzi na moje pytania w zabawie otagowani.
Widzę, że tak pół na pół, ale i tak po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMam dylemat jak poprzedniczki, ale chyba przeczytałabym :)
OdpowiedzUsuńOkładka kojarzy mi się z "Igrzyskami śmierci". Jest to kolejna recenzja, która mnie nie zachęca do przeczytania tej książki. Myślałam, że będzie to super powieść, a tu widzę, że jest średnia...
OdpowiedzUsuńMimo dość niewysokiej oceny z pewnością wkrótce sięgnę po tę książkę. Jednak wpierw zapoznam się z Igrzyskami Śmierci, które już czekają na moje półce :)
OdpowiedzUsuńP.s. Wiesz, że uczymy się w tym samym LO ? ;>
Na szczęście jak coś mnie przekonuje, że jest podobne do IŚ (które również bardzo lubię) to ja omijam z daleka. Więc książkę ominęłam i jak widać słusznie:)
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniej pozytywne opinie na temat tej książki, a porównanie to Igrzysk tylko zaostrzyło mój apetyt. Zastanawiałam się nad kupnem, chyba jednak sobie daruję:)
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o porównaniach tej książki z Igrzyskami i w sumie nie wiedziałam jak do niej podchodzić. Jeszcze się zastanowię, ale narazie nie mam na nią tak strasznej ochoty... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOdkąd zobaczyłam tą książkę miałam straszną ochotę na jej przeczytanie, ale po twojej recenzji mój zapał znacznie osłabł. Może przeczytam, jeśli znajdę w bibliotece, ale raczej kupować nie będę ;)
OdpowiedzUsuńOd początku jakoś specjalnie nie zwracałam na nią uwagi i chyba nawet nie mam czego żałować ;). Raczej nie sięgnę o nią...
OdpowiedzUsuńciągle nie jestem przekonana co do tej ksiażki, może gdy wpadnie mi w ręce to przeczytam.
OdpowiedzUsuńDopisuję do listy: "do przeczytania" zaciekawiłąś mnie ;)
OdpowiedzUsuńSkończyłam dopiero I część serii.
OdpowiedzUsuńIgrzyska to to nie są. Igrzyska to mistrzostwo moim zdaniem ;)
Na początku drażniło mnie właśnie to "podobieństwo", ale gdy już wsiąknęłam w świat Tris, to byłam tylko w tym świecie i Katniss nie plątała mi się po głowie.
Nie jest to książka zła, podobała mi się, chcę zobaczyć film, a jutro lecę po kolejną część do księgarni.
Chciałabym też przeczytać książkę w oryginale. Wydaje mi się, że czytałoby się znacznie lepiej. Nie wspomnę już o błędach korektorów wydawnictwa. Tu akurat winy autorki nie było żadnej.
Jak na debiut i młody wiek autorki - książka udana.
Pozdrawiam!