Autor: Andrzej Ziemiański
Liczba stron: 572
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Seria/Cykl: -
Moja ocena: 4/6
Literatura fantastyczna jest mi
bardzo bliska, dlatego nazwisko Ziemiański nie raz i nie dwa obiło mi się o
uszy (i o oczy także). Spotykałam się z nim zawsze w kontekście jego
najbardziej znanego cyklu „Achaja” i to od niego planowałam zacząć swoją
przygodę z tym autorem. Stało się jednak inaczej, ponieważ w bibliotece przez
przypadek natrafiłam na inną powieść tego pisarza zatytułowaną „Toy Wars”.
Zaintrygowała mnie ona w pierwszej kolejności nietypowym tytułem, a w drugiej
ciekawym opisem. Ostatecznie nie żałuję, że moją przygodę czytelniczą z
Andrzejem Ziemiańskim rozpoczęłam z tą książką, ponieważ dostarczyła mi ona nie
tylko satysfakcjonujących wrażeń czytelniczych, ale też ochoty, by zapoznać się
z już niemal kultową „Achają”.
„Toy Wars” opowiada o
dwudziestoparoletniej dziewczynie o przezwisku Toy, którą spotkało w życiu
niejedno przykre doświadczenie. Teraz także znajduje się w ciężkiej sytuacji –
zmarły opiekun prawny pozostawił jej ogromny spadek, jednak warunkiem jego
otrzymania jest praca w pozostawionym przez niego biurze detektywistycznym
przez 10 lat. Żaden klient nie chce jednak zaufać wyglądającej jak bezbronna
licealistka kobiecie, dlatego musi zmagać się z wręcz ekstremalnymi warunkami
finansowymi. Pewnego dnia w jej biurze zjawia się Paul Dante, dowódca
najemników i proponuje jej pracę w swoim zespole. Toy przyjmuje propozycję i w
tym momencie rozpoczynają się jej pierwsze przygody.
Książka podzielona jest na trzy
części, z których każda opowiada o trochę innym zadaniu przydzielonym Toy,
jednak wszystkie są ze sobą logicznie połączone. Już pierwsza z nich bardzo
mnie zaintrygowała i wciągnęła. To jedna z głównych zalet tej powieści –
wszystkie wydarzenia są naprawdę intrygujące, przez co chęć poznania dalszych
losów bohaterów jest przemożna. Czyta się naprawdę bardzo szybko, na co wpływ
ma także bardzo luźny, potoczny styl autora, pełen dialogów, bez rozbudowanych
opisów. Mimo że lektura ta ma sporą objętość, to przeczytałam ją szybciej niż
niektóre znacznie krótsze od niej książki. Wciągająca fabuła i
niezobowiązujący, prosty styl ujawniają główny walor „Toy Wars”, którym jest
rozrywka.
Wszystkie te rzeczy niewątpliwie
wpłynęły na moją pozytywną ocenę powieści Ziemiańskiego, jednak najbardziej
przyczyniło się do niej coś innego, a mianowicie oryginalność i niebanalność
prezentowanych w niej wydarzeń. Autor stworzył system skomplikowanych zagadek,
których rozszyfrowywanie sprawiało mi dużą przyjemność podczas czytania. Fabuła
nie należy do sztampowych, w książce nie brakuje niekonwencjonalnych pomysłów.
Trudno mi jasno stwierdzić, czy „Toy Wars” należy do gatunku fantastyki, czy
już bardziej podchodzi pod science fiction, jednak autor świetnie opisał elementy
świata otaczającego Toy, często zgłębiając się w interesujące szczegóły.
Obecnie nietuzinkowość to towar deficytowy na rynku wydawniczym, dlatego bardzo
sobie cenię pomysłowość autora.
Opowieść o Toy ma też swoje
wady, o których także powinnam wspomnieć. Przede wszystkim chodzi o to, że to powieść
niosąca rozrywkę i nic więcej. Zdarza mi się oceniać podobne książki wyżej,
jeżeli jest to rozrywka naprawdę w jakiś sposób dla mnie niezwykła, ale tutaj
nic nie porwało mnie i nie zachwyciło na tyle, bym mogła uczynić taki wyjątek. Następny
szkopuł tkwi w języku: Ziemiański nadużywa wulgaryzmów. Do umiarkowanej liczby
przekleństw w książkach podchodzę raczej obojętnie – nie przepadam za nimi
(moim zdaniem trochę zaburzają rytm i płynność tekstu), ale też nie są dla mnie
czymś nie do zniesienia. Niestety tutaj mamy tak duże ich nagromadzenie, że aż
nie sposób nie zwrócić na to uwagi. W moim odczuciu momentami były one zupełnie
niepotrzebne i nie na miejscu.
Tych kilka mankamentów nie
odebrało mi jednak przyjemności płynącej z lektury. „Toy Wars” to liczący prawie sześćset stron kawał przyzwoitej rozrywki dla czytelników gustujących w
polskiej (i nie tylko!) fantastyce. Z łatwością zanurzyłam się w oryginalnym,
ociekającym humorem świecie Toy i czuję się usatysfakcjonowana lekturą. Polecam
głównie osobom szukającym dobrej zabawy z lekką książką, skłonnym przymknąć oko
na trochę zbyt „ostry” język.
No i proszę, pierwsza recenzja po przerwie! Nie znam zbyt wiele książek z gatunku polskiej fantastyki, ale ta zapowiada się naprawdę nieźle, chętnie spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie wypadłam z wprawy przez tę przerwę, powoli wracam do formy! A polska fantastyka jest naprawdę świetna, sama zamierzam czytać jej więcej. ;)
UsuńByłoby to moje pierwsze spotkanie z polską fantastyką, więc przy najbliższej okazji zaryzykuję i przeczytam ;) + witamy z powrotem w blogosferze!
OdpowiedzUsuńPolskie fantasty jet naprawdę bardzo dobre, więc polecam zapoznanie się z jakąkolwiek książką z tego gatunku. ;) I dziękuję za powitanie ;3
UsuńNareszcie doczekałam się reaktywacji i kolejnej, fantastycznej recenzji! O "Toy Wars" słyszę po raz pierwszy, jednak bardzo zaciekawiła mnie ta książka. Myślę, że mogłaby mi się spodobać. Bez wątpienia wolę dialogi w powieści aniżeli rozbudowane opisy :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że wróciłam, bardzo miłym miejscem jest nasza książkowa blogosfera! :) Ja też wcześniej nie słyszałam o tej książce, jednak przypadek sprawił, że sięgnęłam po nią i jestem zadowolona. Jak najbardziej polecam, wciągająca lektura. ;)
UsuńWreszcie jesteś. Tak pusto jakoś bez ciebie było.
OdpowiedzUsuńCo do książki, to jednak mimo pozytywnej recenzji, podziękuję. Mam teraz zbyt dużo innych zobowiązań czytelniczych, dlatego nie chce nakładać kolejnych.
Cieszę się, że ktoś w ogóle dostrzegł moją nieobecność. :) Jasne, rozumiem, sama mam niestety sporo zaległości...
UsuńFajnie, że wróciłaś. :) W planach mam najpierw Achaję, bo czaję się na tę serię już od bardzo długiego czasu, jednak nie mam kiedy wybrać się do biblioteki. Po Toy Wars zapewne też sięgnę, brzmi interesująco, no i ostatnio coraz bardziej zaczynam lubić ostry język w literaturze, więc w żaden sposób mnie to nie odstrasza. :)
OdpowiedzUsuńJa także planowałam najpierw lekturę "Achai", ale wyszło, jak wyszło, jednak na pewno ją przeczytam. Wiem, że jest w mojej bibliotece, więc w te wakacje na pewno się tam po nią wybiorę, nie mogę się doczekać! :)
UsuńWow, nawet po przerwie znakomita recenzja! Książka zapowiada się naprawdę przyzwoicie, czytałam dwa tomy Achai i na razie bardzo podoba mi się ta seria, więc po tę książkę też chętnie sięgnę :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Polecam, a sama za "Achaję" zabieram się w wakacje. ;)
UsuńWy mówicie o pierwszym spotkaniu z Polską fantastyką. Mnie do czytania naprawdę musi coś nakłonić. Jakiś fragment książki musi być tak fantastyczny bym w ogóle ruszył książkę. I szczerze mówiąc. Nie żałuje. Teraz szukam po necie bo nie wiem czy jest jakaś kontynuacja tej książki
OdpowiedzUsuńKsiążka jest naprawdę rewelacyjna. Przez wiele lat nie czytałem żadnej książki. Aż pewnego dnia koleżanka na Facebook'u dała pewien cytat, który mnie zainteresowałem. Zapytałem skąd to? Powiedziała, że z książki Toy Wars. Polecam...
OdpowiedzUsuń