Autor: Maggie Stiefvater
Liczba stron: 460
Tłumaczenie: Ewa Kleszcz
Wydawnictwo: Wilga
Seria/Cykl: Wilkołaki z Mercy Falls tom I
Moja ocena: 4,5/6
Wilkołaki
to wyeksploatowany temat. Dla mnie ogólnie dosyć mało atrakcyjny, ponieważ
zawsze wydawały mi się one najmniej interesującymi ze wszystkich nadnaturalnych
stworzeń. Mimo to sięgnęłam po „Drżenie” Maggie Stiefvater, w którym pojawiają
się właśnie te istoty. Nie żałuję tej decyzji, gdyż dzięki lekturze tej książki
w końcu udało mi się polubić połączenie wilczej i ludzkiej natury. Wilkołaki
nadal nie są moimi ulubionymi stworzeniami fantastycznymi, ale mój stosunek do
nich uległ znacznej zmianie na ich korzyść.
Główną
bohaterką pierwszego tomu cyklu „Wilkołaki z Mercy Falls” jest uczennica
liceum, Grace Brisbane. W dzieciństwie dziewczyna została pogryziona przez
sforę wilków i cudem uszła z życiem z tego wydarzenia. Kilkanaście lat później
miasteczkiem wstrząsa wiadomość o zagryzieniu przez wilki jej szkolnego kolegi,
Jacka. Zdesperowani rodzice chłopaka chcą urządzić polowanie na te drapieżne
zwierzęta. Grace za wszelką cenę pragnie temu zapobiec, ponieważ chce uchronić
od śmierci wilka o pięknych, zadziwiająco ludzkich oczach, którego od lat
widuje w pobliżu swojego domu. Tajemniczy osobnik okazuje się być wilkołakiem o
imieniu Sam.
Grace
to sympatyczna postać, którą od początku polubiłam. W przeciwieństwie do
niektórych bohaterek, występujących w tego typu książkach, potrafi logicznie
myśleć i często wykorzystuje tę umiejętność. Jej postępowanie było uzasadnione
i poparte przemyśleniami. Grace reprezentuje typ samotniczki, która lubi
niezależność. To, że jej pasją są książki, również sprawiło, iż nawiązałam z
nią silniejszą więź. Bardzo spodobała mi się także postać Sama, ponieważ
autorka nie wykreowała go na typowego, nadętego, zabójczo przystojnego pseudointeligenta,
którzy tak często pojawiają się w paranormal romance. Sam nie jest
wyidealizowany i za to należy się autorce duży plus.
Lektura
powieści Stiefvater nie zajęła mi dużo czasu. To jedna z tych pozycji, które
pochłania się w kilka godzin, a nawet, jeżeli dysponujemy odpowiednią ilością
czasu, za jednym razem. Z pewnością przyczynił się do tego lekki, niewymagający
język autorki, ale także wydanie książki, ponieważ czcionka jest dosyć duża i
dzięki temu bardzo szybko przewraca się kolejne kartki. Niewątpliwie to także
zasługa dynamicznie rozwijającej się akcji, która zaczyna się rozwijać
praktycznie już od pierwszego rozdziału. Początkowe partie powieści intrygują
na tyle, że chce się do niej jak najszybciej powrócić i poznać dalsze losy
bohaterów.
Jednak
łatwość czytania to nie jedyna zaleta tej powieści. Bardzo naturalne dialogi
oraz niewymuszoność rozwoju relacji między bohaterami to kolejne z nich. „Drżenie”
nie ma w sobie sztuczności ani przesadności. Nie da się ukryć, że przedstawia
prostą historię, jednak momentami zmusza do refleksji. Grace uczy się
akceptować Sama takim, jakim jest i mimo wielu przeszkód nie rezygnuje z tej
znajomości. To, z czym musi się pogodzić, nie stanowi jakiegoś błahego
problemu, z jakim miałaby do czynienia, gdyby Sam był na przykład
bałaganiarzem. Musi zaakceptować znacznie więcej, a mianowicie wilczą część
chłopaka. Podziwiam jej siłę, ponieważ na pewno nie było to dla niej łatwe. Ich
relacja rodzi też pytanie o to, jak bardzo bylibyśmy w stanie zwalczyć naszą
naturę dla drugiej osoby oraz ile zrobilibyśmy, by z nią być.
Gdy
zaczynałam czytać „Drżenie”, byłam nim wprost zachwycona i myślałam już nawet o
tym, jak entuzjastycznych słów użyję, gdy będę o nim pisała recenzję. Lektura
wydawała mi się wprost rewelacyjna: niezwykle wciągająca, lekka, ale zarazem
niebanalna. Jednak im dalej w nią brnęłam, tym bardziej to wrażenie bladło.
Zaczęłam dostrzegać pewne wady tej powieści, które sprawiły, że moja jej ocena
trochę się obniżyła. Pojawiły się też sceny, które w moich oczach wypadły
dziwnie i w ogóle nie pasowały do reszty treści. Parę elementów akcji również
uznałam za mocno naciągane. Nie jest to książka idealna, tak jak sądziłam na
początku i ze względu na te niedociągnięcia, dotyczące głównie fabuły, nie mogę
niestety zaliczyć jej do ulubionych.
Mimo
wszystko „Drżenie” to paranormal na naprawdę bardzo przyzwoitym poziomie i moje
odczucia z nim związane są pozytywne. Lektura tej książki dała mi kilka
przyjemnych chwil oderwania od rzeczywistości. Na pewno sięgnę po następne
części, ponieważ seria ta nie jest kolejną porcją bezwartościowej papki
literackiej opakowanej w ładne okładki. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że
następne części utrzymają ten wysoki poziom oraz polecić tę powieść wszystkim
tym, którzy szukają czegoś lekkiego i lubią wciągającą akcję z elementami
fantastyki.
Mimo drobnych wad, o których wspominasz w swojej recenzji, sięgnę po tę książkę. Od dłuższego czasu mam ją na oku i chcę osobiście się przekonać, czy ostatni szum wokół tej serii jest uzasadniony :)
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko jakoś nie czuję ciągot do tego tytułu...Może po prostu to zły czas na tę książkę u mnie?
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńCzytałam, i szczerze mówiąc czegoś mi w niej brakowało. Może bardziej realistycznych i nie tak prostych postaci?:)
OdpowiedzUsuńMi się książka podoba, zagościła w mojej domowej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńCzytałam całą trylogię i miło ją wspominam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ja bardzo chcę zapoznać się z całą trylogią :) Zazdroszczę Ci!
OdpowiedzUsuńNo cóż... ja swoją przygodę zaczęłam trochę nie po kolei, ale mimo wszystko się z Tobą zgadzam co do pierwszego tomu. Niektóre sceny trochę nie pasowały, a zakończenie... Cóż, do pewnego stopnia ciekawe, ale sam koniuszek zaczął mnie nudzić i był wkurzający. Drugi tom całe szczęście lepszy. A trzeci jeszcze nie wiem, bo dopiero będę sprawdzać xD
OdpowiedzUsuńJa tam lubię wilkołaki :) Może dlatego, że siebie samą nazywam często samotnym wilkiem :P Bardzo możliwe, że sięgnę po tę książkę, bo mnie zaciekawiła... ;>
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ty nie przepadam za wilkołakami, i chyba to jest jedynym powodem przez który tracę ochotę na przeczytanie tej książki, ale po Twojej pozytywnej recenzji, dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam w planach
OdpowiedzUsuńZaczynam się obawiać, że moja recenzja tej serii będzie ostatnią, bo wszyscy już ją przeczytali, bądź mają planach. Ja niby też mam - tylko, że u mnie to zawsze trochę trwa :D
OdpowiedzUsuńJa też jakoś niespecjalnie przepadam za wilkołakami, ale Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca i ostatecznie chyba sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego uczucia, kiedy na początku jestem po prostu zakochana w jakiejś książce, ale potem z każdą stroną entuzjazm trochę mija - nadal jest dobrze, ale już nie tak rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce - ciężko było nie słyszeć ;) - i mam ją w planach.
Pozdrawiam :)
"Drżenie" może nie jest powieścią rzucającą na kolana, ale "Niepokój" i "Ukojenie" - jej kontynuacje- zdecydowanie powalają.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Okładki tej serii są prześliczne, jednak dobrze wiedzieć, że treść jest również niczego sobie :) Chętnie sięgnę w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńWiesz, jakoś nie ciągnie mnie do tej serii, pomimo wielu pozytywnych recenzji na jej temat. Ale może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mnie raczej wilkołaki i im podobne stworzenia kompletnie nie ciągną, więc niezależnie od wszystkiego dam sobie spokój. :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne wrażenia po pierwszej części, choć ja nie zauważyłam w niej błędów. Drżenie jest naprawdę magiczną książką, ale obawiam się, że druga część, którą właśnie zaczęłam czytać, nie poniesie ciężaru jaki narzuciła jej na barki część pierwsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Strasznie chcę ją przeczytać od dłuższego czasu, zwłaszcza, że lubię postać wilkołaka zdecydowanie bardziej od wampirów. No i te cudowne okładki, ach!
OdpowiedzUsuńTeraz to już naprawdę przeczytam... Od dawna sobie to obiecuję, możliwości mam, a jakoś nie wychodzi :/
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam tą powieść, muszę w końcu przeczytać kolejne części.
OdpowiedzUsuńOo, to coś dla mnie. Intrygująca ta książka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :-)
Czytałam i nawet mi się podobała.
OdpowiedzUsuńUrocza recenzja i jaka zachęcająca :) Trylogia czeka na mojej półce w długiej kolejce ;) Mam nadzieję, że zajrzę do Drżenia i kontynuacji w te wakacje :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
Czytałam kilka recenzji, jednak myślę, że ta książka nie jest dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Z recenzji książki wynika, że powieść za bardzo przypomina mi serię "Zmierzch". Wyrosłem z tego typu tematyki, choć nie zaprzeczam, że to świetna i przystępna literatura na pochmurne dni. Twoje recenzja z pewnością pomoże wielu czytelniczkom i czytelnikom w podjęciu właściwej decyzji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam "Drżenie" i przyznam, że to dzieło jest trochę lepsze niż inne paranormalne romanse. Z ciekawości sięgnę po kolejne tomy :)
OdpowiedzUsuńZnam tą okładkę :)Drżenie mam w moich planach czytelniczych, trochę boję się że będzie przypominało sagę zmierzch ale mam nadzieje że nie :)Na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńNiedawno zakupiłam ,,Drżenie'', ale jeszcze do tej pory go nie czytałam. Muszę to szybko nadrobić, bo tematycznie bardzo mnie intryguje owa książka.
OdpowiedzUsuńMusisz mi wybaczyć, ale recenzję ominę, bo mam tę książkę na półce i planuję niedługo się za nią zabrać. :)
OdpowiedzUsuńChoć przeczytałam całą serię "Zmierzch" to do innych książek tego typu mnie nie ciągnie.Także po tą również raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMyślę że przeczytam, ale raczej nie kupię ;]
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę i zupełnie mnie nie zachwyciła. Po tych wszystkich recenzjach przeczytanych na blogach spodziewałam się naprawdę czegoś fantastycznego no i się rozczarowałam. Na pewno nie sięgnę po kolejne tomy tej serii.
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na tę serię, więc jak tylko znajdę wolne fundusze to będzie moja ;]
OdpowiedzUsuńTa pozycja jest od dawna na mojej "muszmieciowej" liście, jeżeli będę kupowała sobie jakąkolwiek książkę to na pewno będzie ta:)
OdpowiedzUsuńO, jedna z moich ulubionych trylogii. Znakomicie się czyta :))
OdpowiedzUsuńDzielnie poluję na tę powieść. Na razie wytrwale szukam jej w antykwariatach - raz nawet udało mi się zobaczyć, ale drugą część. Nie kupiłam, bo nie mam pierwszej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że moje wielkie poszukiwania zakończą się sukcesem.
Pozdrawiam!
Lubię tę serię, a najmilej wspominam właśnie pierwszy tom :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hm, choć nie jest to książka, po którą pobiegłabym do księgarni, myślę, że mogłaby przypaść mi do gustu. Dzięki niebiosom za to, że główna bohaterka nie jest kolejną bierną dziewczynką w stylu Belli Swan, która niemiłosiernie działa mi na nerwy! :) A przy okazji muszę zaznaczyć, że podobała mi się Twoja recenzja - jest porządnie i po POLSKU napisana, co ostatnio można spotkać na nielicznych blogach o książkach. Tak też, gratuluję lekkiego pióra i czekam na kolejny post. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń