-->

wtorek, 20 grudnia 2011

Maskarada, Melissa de la Cruz

Tytuł: Maskarada
Autor: Melissa de la Cruz
Liczba stron: 320
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
Wydawnictwo: Jaguar
Seria/Cykl: Błękitnokrwiści tom II
Moja ocena: 4/6









„Maskarada” autorstwa Melissy de la Cruz to druga część bestsellerowej wampirycznej sagi „Błękitnokrwiści”. Jeżeli kiedykolwiek słowo „wampir” kojarzyło wam się z wyściełanymi szkarłatnym atłasem trumnami, duszącym zapachem czosnku i niemodną, czarną peleryną hrabiego Draculi, to czas najwyższy pozbyć się tych mylących stereotypów. Raz na zawsze! Bo wampiry Melissy de la Cruz nie mają z tym opisem absolutnie nic wspólnego. Zamiast trumien i obskurnych piwnic mają do dyspozycji luksusowe apartamenty na Manhattanie, wokół nich unosi się zapach najnowszych perfum Chanel, a co najważniejsze żadne z nich NIGDY nie założyłoby powłóczystej peleryny rodem z taniego horroru. No, chyba że ta peleryna pochodziłaby z najnowszej kolekcji Diora…

Muszę przyznać, że „Maskarada” bardzo mnie zaskoczyła. Na szczęście pozytywnie. Podobała mi się znacznie bardziej niż pierwszy tom. Co prawda i tutaj nie zabrakło wyjątkowo długich, niepotrzebnych, działających na nerwy opisów dżinsów od Marca Jacobsa, dużych, przeciwsłonecznych okularów z logo Gucci, czerwonych szpilek od Loboutin’a i kraciastych płaszczy Burberry. Chcąc uświadomić czytelnikowi bogactwo i wyjątkowość kreowanych przez siebie bohaterów, de la Cruz kolejny raz przesadziła. Jakby mało było tego, że błękitnokrwiści są piękni, nieśmiertelni i mają nadnaturalne zdolności, to jeszcze są popularni, nieziemsko bogaci, piątkowe wieczory spędzają w najlepszych klubach, a wakacje w drogim kurorcie w Aspen, w chwilach wolnych od szkoły biorą udział w sesjach zdjęciowych i noszą ubrania jak z okładki Vogue’a. Chyba nawet najszczęśliwszy człowiek w prawdziwym świecie poczułby lekkie ukłucie zazdrości, czytając takie rzeczy. A czytelnik czuje po prostu irytację. I do końca nie opuszcza go uczucie, że ta książka jest przez to trochę płytka, a postaci papierowe, puste i sztuczne.

Jednak zdaję sobie sprawę, że takie powieści nie mają na celu uświadomienia ludziom najważniejszych prawd życiowych, szerzenia prawych idei, ukazywania wartości. Mają po prostu bawić czytelnika – sprawić, żeby opuścił na chwilę mury rzeczywistości, zapomniał o problemach i otaczającej go, szarej codzienności. I w tej roli „Maskarada” sprawdza się doskonale. Jest jak dobra popowa płyta: pozwala się zrelaksować, nie wymaga zbyt wielkiego zagłębiania się w treść, piosenki są przyjemne, szybko wpadają w ucho, ale też szybko się nudzą i prędko się o nich zapomina. Poza tym dynamiczna i zaskakująca akcja, sprawiają, że książka niesamowicie wciąga. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam, jak to się mówi, za jednym posiedzeniem. I mogłabym się rozwodzić tutaj nad fatalnym stylem pisania autorki, nad beznadziejnie jednowymiarową psychiką bohaterów i nad brakiem przesłania. Ale po co? Po co to robić, skoro czytając po prostu świetnie się bawiłam? Bawiłam, nic więcej, ale za to rozrywka była przednia.

Wampiry w serii „Błękitnokrwiści” są piękne, niegrzeczne i bogate (co samo w sobie jest nieco konwencjonalne). Wyjątek stanowi jedynie Shuyler van Alen - jedna z głównych bohaterek, która swoją drogą nie należy do moich ulubionych postaci. Przy nieziemsko przystojnym Jacku, apodyktycznej Mimi i tandetnej Bliss, Shuyler wypada niezwykle blado i nieciekawie. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że cała ta seria jest odzwierciedleniem popularnego cyklu książek Cecily von Ziegesar „Plotkara”, tyle że wzbogaconym o elementy fantastyczne i sensacyjne. Zdecydowanie wolę „Plotkarę” na ekranie niż na papierze i jestem przekonana, że „Błękitnorkwiści” to tak samo dobry, o ile nie lepszy, materiał na popularny, młodzieżowy serial.

Podsumowując, jeśli macie ochotę trochę się rozerwać, przeczytać coś lekkiego i przyjemnego, a przy tym lubicie wampiry i dreszcz przyjemnego napięcia, przebiegający po plecach – „Maskarada” jest idealną książką dla was. Zakładając, że nie przeszkadza wam trochę wymuszonego snobizmu, wylewającego się z jej kartek. Książka de la Cruz to jak wycieczka do świecącego kolorowymi światłami wesołego miasteczka, pełnego przeróżnych atrakcji. Kup bilet. Nie czekaj. Bo naprawdę warto to wesołe miasteczko odwiedzić. Jak najszybciej.

27 komentarzy:

  1. Oj, książka raczej nie dla mnie, choć dobrze wiedzieć, co teraz jest na topie wśród młodzieży:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mimo wszystko właśnie wolę tę stereotypową wersję; trumny, płaszcze, czosnek... Wampiry z Manchattanu czy z Forks tracą jak dla mnie cały wampirzy urok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sparzyłam się na pierwszym tomie tej serii, więc chwilowo sobie odpuszczę. A skoro odebrałaś ten tom nieco lepiej od pierwszego, to myślę że dam jej kiedyś szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aktualnie czekam na następną, już przed ostatnią część, ale cała seria raczej mną nie wstrząsnęła. Muszę jednak przyznać, że fabuła całkiem niezła i dobrze się czyta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś ostatnio mnie nie ciągnie do tego typu literatury...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawniej byłam nastawiona do tej serii jakoś wrogo, ale widzę, że chyba niesłusznie. Chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Należę chyba do nielicznych osób, które całkiem lubią tę serię ;) Zgadzam się - jest podobna do Plotkary, ale mimo wszystko moim zdaniem lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam, czytałam. I powiem tak, okładki mają niesamowite. Zawartość zachwyca już nieco mniej, ale tragicznie nie jest. W sam raz dla kogoś, kto chce odpocząć po ciężkim dniu przy lekkiej lekturce :) I zgadzam się, co do plotkary-serialowe wydanie jest O NIEBO LEPSZE!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieziemska okładka. A ksiązka widze też będzie bardzo ciekawa. Muszę ją poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam pierwszą część i zrobiła na mnie wrażenie średniego czytadła, ale jeśli druga jest lepsza, to może się całkiem nadać na zimowy wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam pierwszy tom Błękitnokrwistych,a drugi już leży i czeka na przeczytanie. Skończę tylko książkę,którą teraz czytam i się za niego biorę. Ciekawe czy moje odczucia będą podobne do Twoich;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Raczej nie przepadam za tego typu książkami, ale myślę, że tym razem mogę zrobić wyjątek:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. nigdy nie miałam w ręku książki 'wampirzej'.. tak jakoś.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. @emilka_eee - automatyczne poprawianie Worda, nie zauważyłam, dzięki za zwrócenie uwagi i przepraszam Was za błąd ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Drobny błąd, nic się nie stało ;) Co do książki, to pierwsza część była moim zdaniem przeciętna, drugą zamierzam przeczytać w te święta i zobaczymy, jak się sprawdzi. mam nadzieję na świetną zabawę, jaką zapowiadasz :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Okładkę ma cudną :)
    Ale nie skuszę się raczej, mam wampirzy przesyt, za dużo ich wszędzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Intryguje mnie ta pisarka. Jeszcze nie odkryłam jej twórczości, ale wszystko przede mną. Przyznam, że okładka Maskarady bardzo mi się podoba. Jestem więc niezmiernie ciekawa co kryje wnętrze książki. Ale najpierw muszę zapoznać się z pierwszą częścią serii. Już niedługo, mam nadzieję. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam inne zdanie na temat tej książki, bo mnie zdecydowanie bardziej podobała się pierwsza część :)."Maskarada" mnie pogrążyła, ale dam jeszcze serii szanse i postaram się przeczytać kolejny tom :). Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szczerze mówiąc raczej się za nią nie zabiorę, tematyka to kompletnie nie moja bajka i coś czuję, że nie dałabym rady dobrnąć do końca... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Miałam podobne odczucia po przeczytaniu tych czterech części, przez które udało mi się przebrnąć. Ot, takie tam czytadło, dobre po męczącym dniu, żeby głowa odpoczęła od myślenia. Można wypożyczyć z biblioteki, kto wie, może przypadnie do gustu, ale zdecydowanie nie warto tracić pieniędzy, bo książka będzie się kurzyć na półce po pierwszym przeczytaniu. A przynajmniej w moim przypadku tak to się skończyło. :)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam jedną książkę tej autorki, "Zapach spalonych kwiatów", i według mnie była ona kiepska...Ta też nie wygląda zachęcająco, jednak wampiry w pelerynach, śpiące w trumnach są moimi faworytami.

    OdpowiedzUsuń
  22. Do cyklu Błękitno krwistych długo nie mogłam się przekonac, ale jak już zaczełam i drożyłam się w klimat poszło gładko:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zastanawiam się cały czas nad tą serią, ale cały czas się wacham ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj, zupełnie "nie moja działka", choć nie brzmi źle. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dużo słyszałam o sadze "Błękitnokrwiści", ale jakoś nie ciągnie mnie do niej...

    OdpowiedzUsuń
  26. Jakoś cały czas nie mogę się przekonać do tej serii...

    OdpowiedzUsuń