-->

niedziela, 28 sierpnia 2011

Jednym tchem, Anna Rybkowska

Tytuł: Jednym Tchem
Autor: Anna Rybkowska
Liczba stron: 462
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Lucky
Seria/Cykl: -
Moja ocena: 5/6










„Szaleństwo pasuje do wielu ludzi. Problem w tym, że oni nie chcą się do tego przyznać...” *

Przyznam szczerze, że niezbyt często sięgam po książki współczesnych, polskich autorów. Swego czasu czytywałam niektórych z nich, jednak lektura ich powieści nie przypadła mi do gustu. Dlatego też podchodzę do tego typu literatury bardzo ostrożnie i z rezerwą. Wyjątek stanowią Janusz Leon Wiśniewski i Ewa Stec. Ten pierwszy oczarował mnie swoją wrażliwością, przenikliwością i sposobem, w jaki patrzy na świat. Z kolei pani Stec ujęła mnie swoim niepoprawnym optymizmem. Od niedawna do tego wąskiego grona należy także Anna Rybkowska, która przekonała mnie do siebie… no właśnie, czym?

Myślę, że przede wszystkim szczerością. Bo naprawdę niewielu jest pisarzy, którzy mają odwagę opisywać ludzi takimi, jacy są naprawdę. Niewielu z nich stać jeszcze na gorzkie, rozczarowujące zakończenie. Niewielu z nich umie tworzyć postaci tak przyziemne, a jednocześnie fascynujące. Po lekturze „Jednym tchem” mogę z ręką na sercu powiedzieć, że Anna Rybkowska potrafi to wszystko. I jeszcze więcej.

Gdy zaczynałam czytać tę powieść, nie spodziewałam się po niej niczego konkretnego. Nie miałam wobec niej właściwie żadnych oczekiwań. Z miejsca byłam trochę uprzedzona ze względu na to, że jak już wcześniej pisałam – niezbyt chętnie sięgam po tego typu książki. Teraz bardzo żałuję swojego nastawienia, ponieważ wiem, jak bardzo się pomyliłam. „Jednym tchem” spodobała mi się tak bardzo, że w tej chwili jest dla mnie czymś więcej niż tylko „pozytywnym zaskoczeniem”. Przed lekturą tej książki nigdy nie słyszałam o Rybkowskiej. Szkoda, że ta autorka nie jest bardziej znana, bo o mały włos, a przegapiłabym TAKĄ książkę. Wprost nie mogę znieść myśli, że niektórym umknie przyjemność czytania tej powieści, tylko dlatego, że nigdy się o niej nie dowiedzą. Bo ona tylko z pozoru jest taka niepozorna i niezachęcająca. Ale pozory mylą…

Każdy z nas marzy, by poznać swojego idola – ulubionego wokalistę lub wokalistkę, piłkarza, aktora albo aktorkę. Ludziom wydaje się, że spotkanie i znajomość z kimś takim, byłoby spełnieniem ich najśmielszych snów. Bo każdy jest czyimś fanem, nawet, jeżeli nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Natalii udało się ziścić swoje marzenie. Swoje i nie tylko. To, co się jej przytrafia to sen milionów kobiet i nastolatek. Burzliwy romans z nieziemsko przystojnym frontmanem rockowego zespołu Hexagon ma jednak fatalne konsekwencje zarówno dla niego jak i dla niej. Bo Natalia ma męża i czwórkę dzieci, a Wiliam… cóż, on ma Miriam Bastet, swoją najwierniejszą fankę.

 „Jednym tchem” to książka bardzo wartościowa, poruszająca wiele ważnych problemów. Główną kwestią dotykaną przez autorkę jest uzależnienie od obecności ukochanej osoby w naszym życiu. Rybkowska przedstawia zaślepiającą miłość jako zwykłe uzależnienie – takie samo jak to od papierosów, narkotyków czy alkoholu. W dosyć dosadny sposób ukazuje, że miłość bez niezależności jest niczym więcej jak tylko nałogiem i że uczucie do drugiej osoby, nie powinno pozbawiać nas własnej tożsamości. Dzięki tej lekturze zrozumiałam także, że nie można określać się przez czyjąś obecność, ponieważ o nas stanowimy tylko my sami. Jednak powieść ta dostarcza jeszcze wielu, wielu innych materiałów do przemyśleń. Na przykład czy nasze marzenia mogą nas zniszczyć? Jaką wartość ma spokojna, monotonna codzienność? Wierzcie mi – podczas czytania tej książki, jest się nad czym zastanawiać.

„ - Człowiek traci mnóstwo czasu na tłumaczenie się z własnych poczynań. Jestem jaki jestem i trzeba mnie zaakceptować albo spuścić w kanał, ale nie naginać do własnych skłonności. Próby pozbawienia mnie tego, co wystaje poza szablon, nie przynoszą rezultatu. Albo odrastam podwójnie w miejscach amputacji, albo jeszcze bardziej się degeneruję…” **

 Jako koneserka fascynujących, wielowymiarowych, aczkolwiek nie zawsze pozytywnych postaci, nie mogłabym przejść obojętnie obok Wiliama. Bo Barlow to postać wyjątkowo nietuzinkowa – ani dobra ani zła, nie pozytywna, ale też nie do końca negatywna. Barlow łamie wszystkie możliwe schematy i stereotypy, nie tylko jako gwiazda rocka, ale także jako mężczyzna i człowiek. Właściwie to nie do końca wiadomo czy Wiliam to genialny artysta czy już szaleniec. Nie wiadomo również, jak daleko taki człowiek jest w stanie się posunąć, by rozwinąć swoje fascynacje. I właśnie to jest w nim takie niesamowite – nieprzewidywalność i pasja, która nie zna granic. Wiliam jest najbardziej przyciągającym egoistą i despotą, z jakim dane mi było spotkać się w literaturze.

Bardzo gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę książkę, bo naprawdę warto. Może opis i okładka nie są jakoś specjalnie atrakcyjne, ale treść rekompensuje te małe mankamenty. Zachęcona lekturą „Jednym tchem” w najbliższym czasie planuję zapoznać się także z pierwszą powieścią Anny Rybkowskiej pt.: „Nell”. Mam nadzieję, że ta autorka wkrótce stanie się bardziej popularna, ponieważ jej książki zasługują na zdecydowanie więcej uwagi niż niektóre polskie bestsellery. Jeżeli autorka napisze kolejne powieści – z całą pewnością po nie sięgnę. Jeszcze raz gorąco polecam!

* Cytat pochodzi z książki "Jednym Tchem" Anna Rybkowska, Wydawnictwo Lucky, Warszawa 2011, str. 108
** Tamże, str. 65


Recenzja napisana dla portalu Lubimyczytać.pl

10 komentarzy:

  1. Ach, zazdroszczę Ci tej książki, bo też chcę ją przeczytać. :D
    Pozdrawiam
    Książkówka

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, gdybym zobaczyła ją na bibliotecznej czy księgarnianej półce, pewnie przeszłabym obok niej obojętnie. Teraz jednak zmieniłam zdanie i kiedy tylko ją zobaczę, z pewnością się nią zaopiekuję. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam to samo. To znaczy; do polskich autorów podchodzę bardzo sceptycznie bo dużo razy się sparzyłam.
    Jest to już jednak kolejna niezwykle zachęcająca recenzja tego tytułu dlatego chyba jednak dam się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygrałaś w konkursie, szczęściaro ty :PP Książkę chcę przeczytać, wręcz muszę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie ciągnie do tej lektury, ostatnio szukam czegoś, co by mną wstrząsnęło... ale będę o niej pamiętać:)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Szata graficzna nie powala, ale na książkę i tak mam ochotę :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie trochę zbyt wybujana - widać, że autorka popuściła wodze wyobraźni, aczkolwiek wierzę, że jest to naprawdę godna uwagi książka.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdroszczę. Też ją chcę przeczytać ;) A twoja recenzja jeszcze bardziej utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Pozdrawiam! skarbnicaksiazek.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mnie zachęciłaś, to coś dla mnie :) Z wielką chęcią przeczytam jak tylko wpadnie mi w łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam o niej i bardzo chciałam przeczytać :) Na pewno warta uwagi!

    OdpowiedzUsuń