Autor: Sabina Berman
Liczba stron: 230
Tłumaczenie: Małgorzata Moś
Wydawnictwo: Znak
Seria/Cykl: -
Moja ocena: 4/6
Nigdy nie byłam zagorzałą zwolenniczką ekologii i nie
sądzę, żeby w najbliższym czasie coś miało się w tym względzie zmienić. Jakiś
czas temu zauważyłam, że ekologia stała się modna – bycie „eko mamą” czy walka
o prawa zwierząt są teraz na czasie. Ten gwałtowny wzrost liczby osób, które
chcą być „eko”, nie tyle z powodu rzeczywistej troski o losy naszej planety,
ale z chęci bycia trendy, jeszcze bardziej zniechęcił mnie do idei ochrony
środowiska. Propagujące ekologię hasła zaczęły pojawiać się wszędzie, a więc w
końcu zawędrowały także do świata literatury: ochrona praw zwierząt i
propagowanie życia w zgodzie z naturą z krótkich wzmianek urosły do
samodzielnych wątków lub idei przewodnich niektórych powieści. Debiut literacki
Sabiny Berman - „Dziewczyna, która
pływała z delfinami” to jedna z takich właśnie książek. Po jej przeczytaniu
widzę, że to nie była lektura odpowiednia dla mnie, szczególnie biorąc pod
uwagę moje nastawienie do spraw związanych z ekologią. Pewnie nie sięgnęłabym
po nią, gdyby nie opis z tyłu okładki, gdzie o „ekologicznych wątkach” nie ma
ani jednego zdania. Pojawia się za to informacja o bohaterce cierpiącej na
autyzm, która sprawiła, że zdecydowałam się zabrać ze tę lekturę. Ostatecznie
nie żałuję czasu z nią spędzonego, ale też nie jestem z niej w pełni
zadowolona.
„Dziewczyna, która pływała z delfinami” opowiada
historię chorej na autyzm Karen Nieto. Choroba jest dla
niej niewątpliwie przekleństwem, ale też dzięki niej Karen to osoba w pewien
sposób niezwykła i wyjątkowa, która ma niespotykane talenty oraz zdolności.
Wczesne dzieciństwo dziewczyna spędza pomiędzy piwnicą w domu matki a plażą,
nie potrafi mówić, boi się ludzi i żywi się piaskiem. Wszystko zmienia się po
śmierci znęcającej się nad nią matki, gdy do meksykańskiego miasteczka przybywa
ciotka Karen – Isabelle. Podejmuje się ona trudnego zadania opieki nad
dziewczynką oraz wprowadzenia jej do świata zwykłych ludzi. Ciotka uczy ją
życia od podstaw, odkrywa jej talenty i kieruje nią tak, by odniosła w życiu
sukces.
Narracja w powieści jest
prowadzona z perspektywy głównej bohaterki, co z jednej strony stanowi zaletę,
z drugiej jednak działa na niekorzyść. Niewątpliwy plus takiej formy podawczej
to wgląd, jaki daje ona w nietypową psychikę Karen. Druga strona medalu przedstawia
się tak, że przez to język powieści jest dosyć ubogi i łopatologicznie prosty.
Niestety rzuca się to w oczy podczas lektury i w niektórych momentach trudno
było mi się nią w pełni cieszyć.
Jednak trzeba przyznać, że styl
nie jest najważniejszym kryterium oceny książek. Język to jedynie
dodatkowy walor - to treść stanowi o wartości danej powieści. Pod tym względem
„Dziewczyna, która pływała z delfinami” wypada już znacznie lepiej. Samo
przedstawienie procesu socjalizacji Karen,
rozwoju jej myśli i umiejętności, ukazanie życiowych sukcesów i porażek
już zasługuje na dużego plusa ze względu na oryginalność. Książka pokazuje, że
osoby dotknięte autyzmem również mogą być w swoim życiu szczęśliwe, chociaż
szczęście nie zawsze oznacza dla nich to, co dla „zwykłych” ludzi. Co więcej
mogą także odnosić sukcesy na polu zawodowym i wykorzystywać swoje niezwykłe
talenty w różnych dziedzinach. Wielką bohaterką w tej historii okazała się dla
mnie ciotka głównej bohaterki, Isabelle. Dlaczego? Ponieważ podjęła się
naprawdę ogromnie trudnego zadania, jakim jest opieka nad autystycznym
dzieckiem. Wzięła na siebie nawet więcej, bo nie tylko opiekę, ale także
wychowanie. Isabelle akceptowała Karen taką, jaka była, bez żadnych zastrzeżeń.
Nie bała się także zaufać jej w wielu sprawach i przy podejmowaniu różnych
decyzji brała pod uwagę jej opinie. Moim zdaniem to postawa naprawdę godna
podziwu, ponieważ nie każdy potrafiłby tak dobrze wypełnić swoje obowiązki w
podobnej sytuacji.
Drugie główne zagadnienie, które
Sabina Berman porusza w swojej książce, to wspomniana już przeze mnie wcześniej
ekologia, a konkretnie ochrona praw zwierząt. Ten temat zainteresował mnie już
znacznie mniej niż ten pierwszy. Tytuł książki jest tutaj trochę mylący, gdyż
nie o delfiny, a o tuńczyki w dużej mierze chodzi – Isabelle kieruje
odziedziczoną po dziadku fabryką tuńczyków. Osobiście nigdy nie sięgnęłabym po
książkę zatytułowaną „Dziewczyna, która pływała z tuńczykami”, więc wybaczam
autorce to lekkie rozminięcie się z treścią, tym bardziej, że to tytuł w dużej
mierze zachęcił mnie do sięgnięcia po tę książkę. Berman przedstawiła swoją
bohaterkę jako wyjątkowo wrażliwą na odczucia zwierząt, co samo w sobie nie
jest złe. Niemniej w powieści kilkakrotnie pojawiło się też słynne ostatnio
stwierdzenie, że „zwierzęta powinny stać na równi z ludźmi”, z czym niestety
nie przychodzi mi się zgodzić. Rozumiem potrzebę dbania o naturę, konieczność
ochrony zwierząt oraz żywienia dla nich szacunku, ale rozszerzone lekcje
biologii już chyba nigdy nie pozwolą mi uznać tego twierdzenia za prawdziwe.
Nie będę się dłużej nad tym rozwodzić, wystarczy, że napiszę jedynie, iż
ekologiczny wydźwięk tej lektury nie przypadł mi do gustu.
Mimo wszystko nie uważam, aby „Dziewczyna,
która pływała z delfinami” zasługiwała na miano złej książki. Wręcz
przeciwnie – to bardzo przyjemna, krótka lektura, dobra na rozluźnienie nerwów.
Nie do końca trafiła mi do przekonania, bo jak już pisałam we wstępie – nie
jest ona zbyt odpowiednia akurat dla mnie. Sabina Berman podjęła się opisania
trudnej tematyki, co samo w sobie zasługuje na pochwałę. Niemniej pozostaje
jeszcze jedno pytanie, a mianowicie: „Czy podołała temu zadaniu?” Moim zdaniem
nie do końca, bo jednak czegoś troszkę lepszego, niosącego większe przesłanie
oczekiwałam po tej powieści, a otrzymałam jedynie miłe czytadło. Jeżeli także
chcecie przekonać się, czy Sabina Berman podołała wyzwaniu, zapraszam do
lektury.
Tak jak Ty nie uległam modzie na 'eko', ponieważ nie czuję jakiejś węwnętrznej potrzeby pomocy światu. Brzmi brutalnie, ale jakoś się z tym nie kryję.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko książka wydaje mi się w pewien sposób interesująca i jednak skuszę się na przeczytanie jej :)
PS. W ostatnim akapicie powinno być "Dziewczyna, która pływała z delfinami", zamiast "Dziewczyna, która pływała z dziewczynami" ;>
Haha, dzięki, już poprawione! :) Jakoś wkradł się błąd, chociaż sprawdzałam wcześniej tekst...
UsuńMam tę książkę od dawna na swojej półce i o ile gdy przeczytałam o niej pierwsze wzmianki bardzo mnie ona ciekawiła i intrygowała, to teraz spoglądam na nią z pewną niepewnością. Robiłam do niej podejście mniej więcej rok temu i choć niczym mnie nie zraziła, czytało mi się ją tak... nijak... ani mnie nie nudziła, ani nie wciągała. No i w pewnym momencie po prostu ją odłożyłam żeby poczytać coś innego i już do niej nie wróciłam. Może po prostu zabrałam się za nią w złym czasie... Nie wiem. Na pewno kiedyś zrobię do niej drugie podejście.
OdpowiedzUsuńTeż nigdy nie byłam szczególnie zainteresowana tym wszystkim, co "eko", ale autyzm to już inna sprawa - o tym czytam raczej często i z uwagą. "Dziewczynę..." mam już w planach :)) Widzę, że książka ma swoje wady, ale i tak dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńMnie ta książka bardzo się podobała, szczególnie postać Karen skradła mi serce, szczera, spontaniczna, bardzo naturalna. Stylowi w jakim została napisana ta opowieść nie mam nic do zarzucenia, urok tej historii tkwi oszczędnym słowie.
OdpowiedzUsuńNie mam bzika na punkcie ekologi, ale od sortowania śmieci, ludzkiego traktowania zwierząt i oszczędzani energii oraz wody nikomu garb nie wyrośnie. Człowieczeństwo zobowiązuje.
Całkowicie się zgadzam z Natulą i odnośnie książki i ludzkiego zachowania. Sama nie uważam by dbanie o przyrodę było jakąś przyjętą pozą czy modą, której uległam. Po prostu wydaje mi się, że chyba każdemu żyłoby się gorzej, gdyby śmieci walały się po ulicach, a wody w kranie by zabrakło.
UsuńKsiążka bardzo mi się podobała i poruszyła moje emocje :) Ale każdy czyta to co lubi ;)
Czeka na mnie na półce, ale jakoś nie umiem się za nią zebrać.
OdpowiedzUsuńHmm...przeczytałabym ten tytuł z chęcią, pomimo raczej średnich ocen. Lubię taką tematykę, a skoro książka nie jest aż tak zła, to czemu miałabym jej nie poznać. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałem rok temu i9 zrobiła na mnie duże wrażenie. Ja sam jestem bardzo pro-ekologiczny :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś, kiedyś ta książka była w moich priorytetach czytelniczych, aktualnie sama nie wiem co z nią zrobić...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam ją ponad rok temu. Miło wspominam, dla mnie była całkiem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy książki nawet nie miałam w planach... wydaje się jakby była dla mnie, ale sama nie wiem :)
OdpowiedzUsuńMnie wszystko przypadło do gustu podczas czytania tej książki. Jest piękna.
OdpowiedzUsuńKsiążka od jakiegoś czasu leży na mojej półce, ale jakoś nie mogę się przemóc, by po nią sięgnąć. CHyba najbardziej odstrasza mnie zachęta wydawnictwa, że jest to "Kobieca wersja Foresta Gumpa". I choć Forest to klasyka i bardzo go sobie cenię, nie przekonują mnie inne wariacje na jego temat...
OdpowiedzUsuńCzytałam juz jakiś czas temu i bardzo dobrze ją wspominam.
OdpowiedzUsuńTeż nie jestem "eko" i dobrze mi z tym, a cała ta moda i ostentacyjna "eko" postawa u wielu ludzi działa mi już chwilami mocno na nerwy... Nie jestem w pełni przekonana do tej książki, ale możliwe, że dam jej szansę. Interesuje mnie problematyka autyzmu i ciekawa jestem jak autorka poradziła sobie z tym zagadnieniem. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji czytać tej książki, ale od dłuższego czasu noszę się z zamiarem jej przeczytania, tyle tylko, że na chwilę obecną mam sporo innych zaległości książkowych i ta pozycja będzie musiała jeszcze niestety poczekać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to interesująca książka, więc z chęcią sięgnę. Bardzo ciekawi mnie to, czy postać głównej bohaterki jest realistycznie ukazana.
OdpowiedzUsuńOj, swego czasu zupełnie nie przekonała mnie ta książka... Jestem pewna, że po raz drugi z całą pewnością bym po nią nie sięgnęła...
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie byłam zainteresowana tą książką i w sporej mierze utwierdziłaś mnie w tym postanowieniu.
OdpowiedzUsuńCały czas czeka u mnie na półce na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, książka bardzo ciekawa i warta uwagi. Miło ją wspominam:)
OdpowiedzUsuńKiedyś ją wypożyczyłam i czytałam, ale jakoś nie mogłam do niej "przysiąść" na dłużej i w końcu oddałam nieprzeczytaną. Może kiedyś spróbuję jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńMnie się ona całkiem podobała :) Jednak porównanie do niesamowitego Forresta Gumpa jest mylne.
OdpowiedzUsuńMoja ciocia ma autystyczne dziecko. Jest dość męczące, ale spokojne. Jednak nie zachęca mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam, gdyż ciekawi mnie tematyka autyzmu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja! Co do samej książki to też nie jestem zbyt zaangażowana w ekologię, ale może spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMusze koniecznie sięgnąć po tą książkę w tym roku. Bardzo dużo nasłuchałam się pozytywnych opinii na jej temat, więc mam nadzieję, że się nie zawiodę. :)
OdpowiedzUsuń