Autor: Kerstin Gier
Liczba stron: 344
Tłumaczenie: Agata Janiszewska
Wydawnictwo: Egmont
Seria/Cykl: Trylogia Czasu tom I
Moja ocena: 6/6
Dzień jak co dzień. Wracasz pieszo do domu ze szkoły lub pracy. Pogoda jest całkiem ładna. No, może mogłoby być nieco bardziej słonecznie, ale i tak nie ma na co narzekać. Nie spodziewasz się niczego szczególnego. Żadne niepokojące znaki na niebie i ziemi nie zwiastują zaskakujących, katastrofalnych wydarzeń. Nie rozpętała się wichura i nie zanosi się na burzę. Dumny, czarny kot nie przemaszerował Ci przed nosem. To nawet nie jest piątek trzynastego. Po prostu kolejny zwyczajny dzień. Zmęczenie coraz bardziej daje o sobie znać, dlatego przyspieszasz kroku, by jak najszybciej znaleźć się w domu. W pewnym momencie czujesz nagły i silny skurcz żołądka. Nie masz pojęcia, co mogło spowodować ten gwałtowny atak mdłości. Zupełnie jakbyś przed chwilą przejechała się na gigantycznej, górskiej kolejce, która zrobiła co najmniej o trzy okrążenia za dużo. Przystajesz na chwilę, zamykasz oczy i próbujesz jakoś dojść do siebie. Chwilę później nieprzyjemne odczucie znika. Z ulgą podnosisz powieki i zdajesz sobie sprawę, że coś jest nie tak. Ulica, na jakiej stoisz, wcale nie przypomina tej, którą szłaś przed paroma sekundami. Wzdłuż drogi ciągną się okazałe, monumentalne domy, które bardziej przypominają pałace niż charakterystyczne dla miejskiego krajobrazu bloki. W dodatku te staroświeckie latarnie. Spoglądasz w dół i zamiast czarnego, gładkiego asfaltu widzisz ulicę zbudowaną z ciężkiego, szarego bruku. Z konsternacji wyrywa Cię złośliwy chichot. Obok przechodzi właśnie grupka dziewcząt ubranych w długie, eleganckie suknie, z kapeluszami na głowach i fikuśnymi parasolkami w dłoniach. Twój strój dziwi je i bawi, dlatego kilkakrotnie się obracają. W głowie rodzi Ci się zupełnie absurdalna myśl. To niemożliwe. Nieprawdopodobne. Niezgodne z prawami natury. A jednak stało się. Wszystko wskazuje na to, że przeniosłaś się w czasie i wylądowałaś w początkach XIX wieku…
Niewiarygodne i przerażające, prawda? Nawet trudno mi wyobrazić sobie, co bym zrobiła w takiej sytuacji. Mniej więcej coś takiego przytrafiło się niejakiej Gwendolyn Shephard – zwykłej szesnastolatce, mieszkającej w Londynie wraz ze swoją nieco zwariowaną rodziną. Dziewczyna z dnia na dzień dowiaduje się, że ma gen podróży w czasie i może przenosić się w przeszłość. Cała ta sprawa nie wygląda jednak tak fantastycznie, jakby się mogło wydawać, ponieważ przeskoki w czasie nie podlegają kontroli Gwendolyn. Ów dar stanowi dla niej raczej problem niż wyróżnienie i, jak łatwo się domyślić, nie jest zachwycona z racji jego posiadania. Tym bardziej, że wszyscy byli przekonani, iż to jej kuzynka, Charlotta posiada gen i to ona od dzieciństwa była przygotowywana do roli podróżniczki w czasie. O Gideonie – drugim podróżniku w czasie – również trudno powiedzieć, żeby był zadowolony ze zmiany towarzyszki z Charlotty na Gwendolyn. Ale bez niej nie będzie w stanie wykonać powierzonej mu niebezpiecznej misji.
Zapomniałam dodać, że Gwendolyn ma to szczęście i jest główną bohaterką rewelacyjnej powieści niemieckiej pisarki, Kerstin Gier pt.: „Czerwień rubinu”, będącej pierwszą częścią „Trylogii czasu”. Muszę przyznać, że jeszcze przed lekturą tej książki, wiązałam z nią bardzo duże nadzieje. Najpierw zakochałam się w przepięknej okładce, która od początku działała mi na wyobraźnię. Dodatkowo entuzjastyczne recenzje innych czytelników utwierdziły mnie w przekonaniu, iż powieść ta przypadnie mi do gustu. Na szczęście nie zawiodłam się. Można nawet powiedzieć, że wręcz przeciwnie: książka oczarowała mnie jeszcze bardziej, niż się tego spodziewałam.
Z niecierpliwością czekałam chwili, w której będę miała możliwość przeczytać tę powieść. A gdy w końcu dostałam ją w swoje ręce, nie mogłam się powstrzymać, żeby od razu nie zacząć czytać. Dosłownie wzięłam ją do rąk i nie wypuściłam aż do ostatniej kartki. Bardzo rzadko zdarza mi się przeczytać książkę od początku do końca, bez żadnych przerw w trakcie lektury. Właściwie było tylko kilka takich pozycji w moim życiu, które połknęłam na raz. Taka lektura musi być bowiem nie tyle wciągająca, co wręcz pochłaniająca. Spędziłam z „Czerwienią rubinu” kilka naprawdę przyjemnych godzin, podczas których zapomniałam o całym otaczającym mnie świecie. Gdyby w ciągu tego czasu zadzwonili do mnie Robert Pattinson, Taylor Lautner albo nawet Kristen Stewart z zaproszeniem na randkę – odmówiłabym. Natychmiast. Bez wahania. O ile w ogóle odebrałabym telefon… Mówię poważnie!
„Czerwień rubinu” wciąga praktycznie już od pierwszej strony. Opowiada historię tak niebanalną, pełną tajemnic i niespodziewanych zwrotów akcji, że odłożenie jej choćby na chwilę graniczy z cudem. A cuda, jak wiemy, rzadko się zdarzają. Po raz pierwszy cieszyłam się z tego faktu, ponieważ nie miałam najmniejszej ochoty rozstawać się z nią nawet na moment. Jeszcze długą chwilę po skończeniu lektury tęsknie wpatrywałam się w okładkę. Pierwszą myślą, jaka pojawiła się w mojej głowie, była oczywiście ta o kupnie kolejnego tomu (który w tej chwili już czeka na półce). Potem w mojej głowie zapanował taki chaos myśli, że trudno mi stwierdzić ich dalszą kolejność. Wiem na pewno, że pomyślałam o tym, iż dawno tak dobrze nie bawiłam się przy lekturze.
Co tu dużo ukrywać: jestem w tej książce po prostu zakochana. Postacie, które wykreowała autorka, są w większości ciekawymi, wyrazistymi osobowościami. Od początku zapałałam ogromną sympatią do Gwen, ponieważ bardzo różni się ona od modelu sztampowej bohaterki fantastyki młodzieżowej. To dziewczyna inteligentna, zabawna, trochę sarkastyczna i złośliwa (ale tylko gdy wymaga tego sytuacja). Bardzo polubiłam również jej najlepszą koleżankę ze szkoły, Leslie, która jest wręcz wymarzoną przyjaciółką dla każdej dziewczyny. W powieści nie brakuje oczywiście ponad przeciętnie przystojnego chłopaka. W „Czerwieni rubinu” tę rolę odgrywa Gideon de Viliers. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że bez żalu odmówiłabym randki całej obsadzie „Zmierzchu”, ale Gideonowi – nigdy. Jednak największe wrażenie w całej powieści zrobiła na mnie sama fabuła, którą autorka tak doskonale dopracowała. Mimo że tempo akcji było zawrotne, nie zabrakło interesujących szczegółów z życia podróżników w czasie. Kerstin Gier potrafi po mistrzowsku budować napięcie. Akcja pierwszego tomu urywa się w emocjonującym momencie, przez co naprawdę nie wiem, jak wytrzymam do lektury następnej części.
Na koniec muszę was przed tą książką ostrzec. Pod żadnym pozorem nie zaczynajcie jej czytać w wieczór przed jakimś ważnym sprawdzianem czy egzaminem. Dlaczego? Bo wówczas możecie być niemal pewni, że nie przygotujecie się zajęci lekturą, a w konsekwencji ten egzamin oblejecie. Chociaż wobec wciągającej mocy tej lektury nawet oblany egzamin niewiele znaczy. Chyba, że to matura. Podsumowując: rzućcie wszystko i czytajcie, ewentualnie poczekajcie do czasu, aż zdacie już tę nieszczęsną maturę.
W 100% zgadzam się z Twoją opinią! Ta pozycja (tak jak i jej następne tomy) jest GENIALNA. Nie mogłam się od niej oderwać ani na chwilę! A jak skończyłam tom 1 to z niecierpliwości przeczytałam 2 kolejne w oryginale (po niemiecku) bo wiedziałam że nie wytrzymam do polskiego wydania :DD Cud, miód i orzeszki! o! :D
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach i liczę, że niedługo zagości ona w mojej biblioteczce:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Zazdroszczę, strasznie chciałabym ją przeczytać i - jak widzę - warto jest rozejrzeć się za tą książką :)
OdpowiedzUsuńPS. Nawet mi nie przypominaj o maturze! :D
Recenzja jak zwykle świetna :) Uwielbiam ten fragment o Pattinsonie hahah :D Książkę mam w planach, mam nadzieję dostać ją na gwiazdkę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa tę książkę od dawna mam ochotę, ale Twoja recenzja na nowo wzbudziła we mnie pragnienie jej posiadania :). Jak nie dostanę powieści na gwiazdkę to chyba sama ją sobie kupię :D.
OdpowiedzUsuńTaki gen podróży bardzo by mi się przydał, oj szalało by się szalało :D
Po tak pozytywnej opinii pozostaje mi jedynie szybciutko sięgnąć po tę książkę, tym bardziej iż mam ją w swoich bibliotecznych zasobach.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja;) Zgadzam się w 100%! Również jestem zachwycona książką:) Uwielbiam tę autorkę:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialna recenzja! Poluję na tą książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już dawno za sobą. W niedługim czasie zamierzam przeczytać następną część ;)
OdpowiedzUsuńChoć to nie moja bajka, doceniam rzetelność Twojej recenzji:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Skutecznie zadziałałaś na moja wyobraźnię. Już wcześniej miałam ochotę na tę książkę, ale teraz pragnienie to wzmogło się :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zgadzam się z każdym słowem Twojej recenzji - "Czerwień Rubinu" jest absolutnie genialna, czułam, że Ci się spodoba. ;)Czekam na Twoją recenzję drugiej części, mam nadzieję, że zachwyci Cię w stopniu nawet większym niż ta. ;) Recenzja jak zwykle fantastyczna. ;)
OdpowiedzUsuńJa to bym odmówiła randki obsadzie zmierzchu nawet gdybym w perspektywie miała tylko uczenie się matematyki, której nienawidzę :) Ale wiem, co miałaś na myśli. Książka na początku brzmiała dla mnie trochę jak tandetne romansidełko dla młodzieży, ale w trakcie czytania Twojej recenzji zaczęłam się do niej przekonywać. Myślę, że gdy przyuważę ją w którejś z bibliotek - bardzo chętnie wyciągnę po nią łapki :)
OdpowiedzUsuńPewnie się powtarzam, ale piszesz fantastyczne recenzje :) Co do książki, to bardzo chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTyle pozytywnych recenzji, że muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę! Szkoda, że była taka krótka!
OdpowiedzUsuńNie czytałam. Ktoś kiedyś mi proponował ale uznałam, że to nie dla mnie. Niemniej po Twojej recenzji jeszcze raz rozważę kandydaturę tej pozycji na półkę "Chcę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się po niej czegoś gorszego,ale skoro jest aż tak wciągająca i w ogóle to muszę ją przeczytać;D
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam? Książka jest świetna ;-)
OdpowiedzUsuńŻałuję tylko, że u mnie z niemieckim nie najlepiej... już dawno przeczytałabym sobie trzecią część ;-(
Bardzo fajna recenzja - gratuluję. :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta książka, kontynuacja również - myślę, że Tobie też przypadnie do gustu. :) Nie mogę się już doczekać trzeciej części! :))
OdpowiedzUsuńdzięki tobie jestem niesamowicie jej ciekawa :) Myślę, że trzeba będzie zapolować xD
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele recenzji tej książki, ale żadna mnie nie zachęciła, poza Twoją. Wreszcie ktoś pokazał całą kwintesencję tej powieści. I mimo, że ze "Zmierzchu" już dawno wyrosłam z chęcią sięgnę po "Czerwień rubinu" :). I nie odbieraj tego komentarza jako słodzenia, bo naprawdę to Twoja recenzja przekonała mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o tej pozycji i to jak - gotowa byłabym zaraz biec do sklepu (dobrze, że jest już późno). Właściwie nie wiem, czemu jeszcze nie przeczytałam tej książki, tak wyszło, zaginęła gdzieś w morzu innych lektur, muszę ją chyba czym prędzej wyłowić 8)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu planuję przeczytać, mam nadzieję, ze się uda:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na wygrywajkę!
Matura już za mną, więc może się skuszę :)Chociaż sesja się zbliża, to może lepiej poczekam na wolniejszy okres :) Słyszałam o tej książce, ale nie miałam pojęcia, że jest tak wciągająca!
OdpowiedzUsuńNiestety, nie dla mnie. Ale jakby co polecę znajomym
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie ciągnie do tej pozycji. No trudno. (:
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale aż tak mnie nie wciągnęła ;D Dopiero od drugiej częsci nie mogłam się w ogóle oderwać :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem do niej przekonana, jednak po Twojej recenzji jeszcze raz się nad nią zastanowię.
OdpowiedzUsuńo, to książka o czymś, o czym jeszcze chyba nie miałam okazji czytać, a przecież podróże w czasie mogą być naprawdę zaskakujące ;) na pewno sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie! :)
Brzmi zachęcająco :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńCzy w najbliższym czasie planujesz ogłosić na swoim blogu konkurs?? Mam nadzieję, że tak i czekam z niecierpliwością... :D
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz o tej książce, a z Twoich słów wręcz emanuje zachwyt! Widać, że książka naprawdę Cię poruszyła, życzę Ci z całego serca samych takich lektur :)
OdpowiedzUsuńOdnosząc się jeszcze do Poczwarki, to książki jest warta uwagi, naprawdę, choć we mnie wciąż czają się pewne niesprecyzowane uczucia kłębiące się od czasu końca lektury... Czekam z niecierpliwością na Twoją opinię! Ściskam
Dziękuję Ci za tak wyczerpujący i piękny wpis u mnie, czytałam go z nieukrywaną przyjemnością :) Zgadzam się z Tobą, Schmitt pisze bardzo wzruszające historie, niewątpliwie poruszające i piękne, rozłóżmy jednak jego książkę na fragmenty- co otrzymamy? Piękną historię, ale zero zaangażowania. To pewne, że opowieści przedstawione na kartach jego powieści będą wzruszać i porywać serca, ale czy to przypadkiem nie jest pewne wykorzystywanie? Ja tak to odebrałam i choć szanuję z całego serca i podziwiam czytelników, których Schmitt oczarował to ja ze smutkiem stwierdzam, że jego twórczość jest zupełnie nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńCzytam jeszcze raz Twój wpis i myślę, że ujęłaś w słowa wszystkie moje myśli, więc nie będę więcej drążyć tematu, jednocześnie cieszę się, że literatura staje się przyczynkiem do tak miłych dyskusji :) Pozdrawiam Cię ciepło