Autor: Hanna Kowalewska
Liczba stron: 222
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria/Cykl: Zawrocie Część I
Ocena: 4/6
Lektura „Tego lata, w Zawrociu” nie była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Hanny Kowalewskiej. Wcześniej miałam przyjemność zapoznać się z pierwszą częścią dwutomowego cyklu „Letnia Akademia Uczuć” i byłam bardzo zadowolona z przeczytania tej pozycji. Mimo to sięgając po pierwszy z tomów cyklu o Zawrociu, zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. „Letnia Akademia Uczuć” to powieść raczej dla młodzieży, a oto miałam przed sobą Kowalewską „w wydaniu dla dorosłych”. Już po przeczytaniu kilku rozdziałów czułam, jakbym miała do czynienia z zupełnie inną autorką niż ta, która napisała tą mało skomplikowaną, trochę naiwną, ale wesołą i wciągającą powieść młodzieżową. Dzięki lekturze „Tego lata, w Zawrociu” poznałam zupełnie inne, dla mnie nowe oblicze Hanny Kowalewskiej – inny styl pisania, inny typ bohaterów, inna problematyka. Nowa Hanna Kowalewska zaskoczyła mnie. Na szczęście bardzo lubię zaskoczenia.
Główną bohaterką powieści jest Matylda Malinowska-Just, młoda mieszkanka miejskiego blokowiska i kierownik literacki jednego z warszawskich teatrów. Pewnego dnia Matylda otrzymuje w spadku po nieznanej dotąd babce Zawrocie – piękną, malowniczo położoną posiadłość na prowincji. Mimo śmierci babki Aleksandry Zawrocie wciąż wydaje się być przesiąknięte jej obecnością. Aleksandra pozostawiła po sobie sekrety, tajemnice i niedokończone sprawy, o których jej wnuczka nie miała pojęcia. Matylda rozpoczyna pełną zagadek i niespodzianek podróż w zawikłaną, rodzinną historię i przeszłość. Przed nią głęboko skrywane uczucia i namiętności, a także sposób na odnalezienie i zrozumienie siebie.
Narracja w powieści jest pierwszoosobowa i ma formę pamiętnika pisanego przez Matyldę, która swoje wypowiedzi kieruje do Aleksandry. Główna bohaterka jest ciekawą, wielowymiarową postacią o interesującej przeszłości. Najbardziej podobało mi się w niej to, iż jest ona kobietą silną, wyzwoloną i mającą swój własny sposób na życie. Jest jednak coś, czego Matylda panicznie się boi. I nie mam tutaj na myśli pająków, zamkniętych pomieszczeń, węży czy nietoperzy, a coś znacznie poważniejszego. Matylda boi się swoich uczuć. A najbardziej miłości, której jednocześnie tak usilnie pragnie, mimo że robi wszystko, by temu zaprzeczyć. Matyldę zdecydowanie da się lubić, nie należy ona jednak do postaci wyjątkowo fascynujących czy nietuzinkowych. Pomimo tego, że jest ona narratorką powieści i jej główną bohaterką, przez cały czas czytania była mi właściwie obojętna.
Nie znaczy to jednak, że w „Tego lata, w Zawrociu” brakuje ciekawszych charakterów. Najbardziej intrygującą osobą jest zdecydowanie babka Matyldy. „Zła kobieta”, „czarownica” i „wiedźma” to małe słowa, jeśli użyć ich w odniesieniu do Aleksandry. Bo to nie jest taka typowo pozytywna postać. Jednak nic nie poradzę na to, że niesamowicie ją polubiłam. Urzekła mnie swoją elegancją, staroświeckością i siłą charakteru. Nie sposób pokochać Zawrocia, jeśli nie polubi się Aleksandry, która jest jego integralną częścią. Jej postać podobała mi się najbardziej w całej książce. Drugim bohaterem, który mnie zafascynował, jest Paweł – wnuk Aleksandry i kuzyn Matyldy. Ale to już z zupełnie innych powodów. Introwertyczna osobowość Pawła sprawiła, iż stał się on najbardziej tajemniczym bohaterem w książce. I o ile pozostali mężczyźni w życiu Matyldy byli mi zupełnie obojętni lub wręcz mnie denerwowali, to Paweł zdobył moją sympatię już na początku.
Jeśli chodzi o portrety psychologiczne bohaterów to Hanna Kowalewska spisała się na medal. Niemniej jednak nie to jest największą zaletą tej książki. Chodzi o nastrój i klimat Zawrocia. Nie czytałoby mi się tej książki tak przyjemnie, gdyby nie atmosfera i czar tego niemal mitycznego miejsca. Autorka stworzyła swoim postaciom najpiękniejszą scenerię, jaką tylko można sobie wyobrazić. Dużą rolę odgrywa tutaj poetyckość powieści, którą zawdzięczamy pięknemu stylowi pisania Kowalewskiej. Tempo akcji jest dosyć wolne, jednak to tylko pogłębia wrażenie czytania mądrej, metaforycznej i przede wszystkim niesamowicie klimatycznej powieści.
„Tego lata, w Zawrociu” jest dokładnie taką lekturą, jakiej potrzebowałam w ostatnim czasie. Odnalazłam w niej spokój i wolno płynący czas, którego ostatnio tak bardzo brakuje mi w moim szybkim, zabieganym życiu. To był po prostu dobry moment, by sięgnąć po tę książkę. Zabrakło mi w niej co prawda wzruszeń i ogólnie jakichś silniejszych emocji, jednak nie wszystkimi książkami można się zachwycać. Bardzo przyjemnie spędziłam z tą powieścią czas i nie żałuję, że po nią sięgnęłam, bo naprawdę było warto. Serdecznie polecam ją wszystkim, którzy tęsknią za chwilą wytchnienia i chcą się na moment zatrzymać. W Zawrociu czas płynie leniwie i spokojnie jak nigdzie indziej…
Opis książki brzmi wspaniale. Lubię takie książki więc z przyjemnością sięgnę po cykl o Zawrociu :)
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność osobiście spotkać autorkę na jednym ze spotkań z czytelnikami ;) Interesująca osoba, to muszę przyznać.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja!
ZAPRASZAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU W KONKURSIE: http://zaczytanieblog.blogspot.com/2011/11/konkurs-42011.html
OdpowiedzUsuńNo to muszę książkę teraz jakoś dorwać :D Okładka też jest niczego sobie. :)
OdpowiedzUsuńOkładka ma to "coś" w sobie a Twoja recenzja brzmi nader interesująco. Dopisałam do listy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Hmm, nie kojarzę tej pisarki. Może pora to zmienić?:)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka! Bardzo przydałaby mi się teraz taka lektura "dająca wytchnienie" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Lubię być zaskakiwana przez autorów, bo choć przeważnie najlepiej się czują pisząc jednym stylem, to jednak czasem czytanie wciąż tego samego może męczyć. Z twórczością tej pani jeszcze się nie spotkałam, ale postanowiłam ostatnio lepiej zapoznać się z literaturą polską i pewnie przy okazji trafię na Kowalewską, dla pewności już zapisałam sobie to nazwisko na mojej liście ;)
OdpowiedzUsuńLubię kiedy powieść toczy się w pierwszoosobowej narracji. Tutaj dodatkowo główna bohaterka dzieli się swymi przeżyciami w formie pamiętnika, więc tez może być ciekawie. Chętnie zatem poznam tę powieść, bo z opisu recenzji zaciekawiła mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale jakoś mnie nie zauroczyła. Wydaje mi się, że jest to po prostu jedna z wielu podobnych pozycji na polskim rynku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Również lubię powieści w formie pamiętnika, pisane w narracji pierwszoosobowej, a odkąd na lekcji polskiego czytaliśmy fragment "Zawrocia", mam wielką ochotę dorwać tę książkę. I pewnie się powtarzam, ale sposób, w jaki piszesz recenzje sprawia, że mam ochotę biec do księgarni po daną powieść i od razu ją pochłonąć.
OdpowiedzUsuńChyba udało Ci się mnie zachęcic. Myślę, że książka może przypaśc mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJa również szukam teraz podobnej lektury, zatem skłaniam się do tego, by ją przeczytać. Być może nastąpi to niebawem. :D
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ale jak widzę warto sięgnąć po jej książki. Nie wiem czy akurat ta lektura będzie początkiem przygody ze stylem pisania Pani Kowalewskiej, ale na pewno do czegoś zacznę :)
OdpowiedzUsuńKto wie, może mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńZaraz po przeczytaniu również wystawiłam tej książce entuzjastyczną recenzję, jednak z perspektywy czasu trochę bym ją zmieniła. Zabrakło dynamizmu i emocji, ale nadal twierdzę, że warto tę książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń