Autor: Gail Carriger
Liczba stron: 316
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria/Cykl: Protektorat Parasola tom I
Moja ocena: 6/6
Moim ulubionym gatunkiem literackim jest angielska klasyka, głównie osiemnasto i dziewiętnastowieczna. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na język i styl pisania autorów tworzących w tym okresie. Ale także z uwagi na na niezwykły klimat i atmosferę epoki, panującą wówczas modę, spotkania przy herbacie, atłasowe rękawiczki oraz konwenanse. Pierwszą książką z tego gatunku, jaką przeczytałam, była „Duma i uprzedzenie” Jane Austen, która do tej pory pozostaje moją ulubioną powieścią. Okazuje się, że nie tylko moją, ponieważ Gail Carriger – autorka bestsellera „Bezduszna” – również darzy tę pozycję ogromnym sentymentem. Gail Carriger, a właściwie Tofa Borregaard, spełniła moje wielkie marzenie i napisała powieść łączącą dwa moje ulubione nurty literackie, czyli dziewiętnastowieczną klasykę i fantastykę młodzieżową. Przyznam szczerze, że uważałam te gatunki za zupełnie rozbieżne, a ich kombinację za niedorzeczną. Wydawało mi się, że ich połączenie jest absolutnie niemożliwe. Ale Carriger się udało! „Bezduszna” jest syntezą tego wszystkiego, co najbardziej kocham w literaturze, a mianowicie kunsztownego stylu, angielskiego klimatu, błyskotliwego humoru, ciekawych postaci i porywającej akcji. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, ta książka po prostu musiała przypaść mi do gustu.
Główną bohaterką powieści jest Alexia Tarabotti – stara panna o śniadej cerze i włoskim nosie, które zawdzięcza swojemu zmarłemu już ojcu imieniem Alessandro. Jej ponadprzeciętna inteligencja, cięty język, a przede wszystkim bezduszność nie ułatwiają jej znalezienia odpowiedniego kandydata na męża. Fakt, że niedawno przyczyniła się do śmierci nieznajomego wampira, również nie przemawia na jej korzyść. W dodatku ostatnio z coraz większą częstotliwością pakuje się w tarapaty, z których raz za razem ratuje ją równie arogancki co przystojny wilkołak – lord Maccon. Czy Alexii uda się uniknąć skandalu? I czy jej reputacja pozostanie nienaruszona? Jak wygląda życie wampirzej socjety w XIX wieku? Czy obecnie możliwe jest napisanie oryginalnej, nietuzinkowej książki z gatunku paranormal romance?
Odpowiedzi na pierwsze trzy pytania musicie odnaleźć już sami w książce, ponieważ ja mogę odpowiedzieć tylko na to ostatnie. Lubię paranormale głównie za to, że łatwo pozwalają oderwać się od rzeczywistości i czyta się je zazwyczaj wyjątkowo przyjemnie. Przyznaję jednak, że w większości są to książki opierające się na tym samym schemacie, pisane na przysłowiowe „jedno kopyto”. Jakkolwiek w każdym nurcie, nawet tym najbardziej skomercjalizowanym, znajdą się prawdziwe perełki, książki po prostu wyjątkowe, które warte są polecenia i zapamiętania tak samo jak te bardziej „poważne” powieści. „Bezduszna” jest jedną z takich książek. Oryginalność to jej największy atut. Moim zdaniem ta nietuzinkowość jest sama w sobie wystarczającym powodem, by zapoznać się z tą lekturą.
Co sprawia, że „Bezduszna” jest tak interesującą i nowatorską pozycją? Myślę, że składa się na to wiele czynników. Chociażby osadzenie fabuły w dziewiętnastowiecznym Londynie. Po raz pierwszy czytałam fantastyczną powieść napisaną tak wyszukanym językiem. Co więcej uwielbiam poczucie humoru pani Carriger, która podczas lektury nie raz rozbawiła mnie do łez. Jednak nie to zrobiło na mnie największe wrażenie w tej książce. Zdecydowanie najbardziej podobała mi się kreacja bohaterów. Już sama postać Alexii jest wyjątkowo interesująca i wyłamująca się ze schematu. Zapałałam również ogromną sympatią do jej najlepszej przyjaciółki – Ivy Hisselpenny, której upodobanie do wielkich, dziwacznych kapeluszy było urocze i zabawne jednocześnie. Polubiłam także lorda Maccona, który jest pierwszym wilkołakiem, jakiego udało mi się obdarzyć sympatią. Jednakże najbardziej pokochałam lorda Akeldamę – wampira i przyjaciela Alexii, który jest czymś w rodzaju dziewiętnastowiecznej drag queen. Losy tej postaci były jednym z moich ulubionych wątków, dlatego bardzo liczę na to, że w następnej części będzie go równie dużo lub nawet więcej.
Mam wielką nadzieję już wkrótce się o tym przekonać, ponieważ druga część cyklu, zatytułowana „Bezzmienna”, czeka na mnie na półce i wprost nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę. Po lekturze pierwszej części czuję lekki niedosyt, dlatego że ani się obejrzałam a książka się skończyła - tak szybko i przyjemnie minął mi z nią czas. Na razie pozostaje mi jedynie wierzyć, że „Bezzmienna” spodoba mi się równie mocno, a tych, którzy jeszcze nie czytali pierwszego tomu, serdecznie zachęcić do przeczytania i pokochania tej niezwykłej lektury.
Też najbardziej lubię angielską klasykę :) Jeśli chodzi o serię - czaję się na nią już od dłuższego czasu, z pewnością przeczytam - teraz mam na to jeszcze większą ochotę :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja tej książki, więc coś w niej jest ;)
OdpowiedzUsuńLubię powieści osadzone w dziewiętnastowiecznym Londynie i ciekawi mnie to połączenie gatunków o których wspominasz, czyli dziewiętnastowiecznej klasyki i fantastyki młodzieżowej :)
Każdy zachwala ten cykl, Ty również, więc mój apetyt mocno się wzmógł. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja, aby ją przeczytać:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!!
Uwielbiam Anglię, Londyn, specyficzne usposobienie Anglików i ich boski akcent. A Anglia z dziewiętnastego wieku, przywodzi mi na myśl cudowne czasy dystyngowanych dam, białych rękawiczek i popołudniowych spotkań przy aromatycznej herbacie. Jako molowi książkowemu dodatkowo nierozłącznie z tym okresem w kulturze angielskiej wiążą się ulubione postaci, towarzyszące od tak dawna, ukochane czarodziejki słów.
OdpowiedzUsuńPod tym względem jest więc to dla mnie powieść doskonała, niestety, w przeciwieństwie do Ciebie, nigdy nie zaczytywałam się fantastyce, w szczególności tej skierowanej, jakby nie było, do grupy docelowej, w której mieszczę się i ja. Powieści wpisujące się w nurt fantastyki młodzieżowej nie są w stanie mnie porwać, szybką akcją i nadnaturalnymi mocami nie przenoszą w inny świat. To nie to, czego szukam w literaturze.
I tu staję przed dylematem- z jednej strony zachęca czas akcji, i Twoja genialna, bardzo wyczerpująca recenzja, z drugiej jednak zniechęcają wampiry i inne fantastyczne stwory. Sama nie wiem :)
Przepadam za Alexią, a sposób, w jaki zostały przedstawione wampiry i wilkołaki jest zdecydowanie przyjemnym powiewem świeżości w tym mocno wyeksploatowanym temacie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo czekałam na Twoją recenzję tej książki, ponieważ jestem nią ogromnie zainteresowana :) Teraz już nie mam wątpliwości - po prostu muszę ją kupić i przeczytać! Zgadzam się z Alą - genialna recenzja ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam ją niedawno i rzeczywiście jest świetna! Lord Akeldama hahah love <3 Fajna recenzja, jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńRównież kocham XIX wiek, nie tyle może w literaturze, a ogólnie. Gdyby tylko pojawiła się taka możliwość, natychmiast spakowałabym walizki i przeniosła się do Londynu z tamtego okresu - jakie to musiały być wspaniałe czasy ! Te wspomniane już atłasowe rękawiczki, dyskusje przy aromatycznej herbacie i atmosfera XIX wiecznych skandali, damy w pięknych kapeluszach przemykające zaciemnionymi uliczkami, narażające na szwank swoją reputację ; to wszystko pokochałam w kilku innych powieściach tego typu. Mam na półce wszystkie trzy części serii o Alexii i strasznie się ich obawiam, przede wszystkim języka, tego, że Autorka pisała to w czasach współczesnych i boję się, że nie uda jej się oddać ówczesnego klimatu. Póki co jestem na początkowych rozdziałach i podoba mi się średnio, liczę jednak, że będzie lepiej. A Twoja recenzja jest absolutnie genialna i fantastyczna - właśnie dzięki niej mam wciąż ochotę na dalszą lekturę "Bezdusznej". ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Tobie "Bezduszna" przypadła do gustu. :) Super! Ja wspominam tę książkę bardzo mile. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej serii,ale jakoś nie zwróciłam na niej większej uwagi- stwierdziłam,że nie będzie zbyt fajna. A tu proszę,niespodzianka;) I po takiej recenzji nie mogę sobie jej odpuścić;d
OdpowiedzUsuńKsiążkę skończyłam czytać dziś rano i jestem nią bezsprzecznie oczarowana. Drugi tom jak na razie niczym nie odbiega od tomu pierwszego (w sensie jakości i przyjemności czytania), a na półce czeka jeszcze na mnie "bezgrzeszna" <3
OdpowiedzUsuńNiby paranormale się już trochę przejadają, to dla tego zrobię wyjątek. Mam tylko nadzieję, że tutaj poczuję prawdziwy wiktoriański klimat.
OdpowiedzUsuńTakże słyszałam o tej serii, ale nie czuje zainteresowania wiktoriańskimi klimatami i rzadko sięgam po takie angielskie, klasyczne powieści, więc chyba i tym razem również spasuje.
OdpowiedzUsuńDziewiętnastowieczne wampiry? O tym jeszcze nie słyszałam. Och, gdyby tylko udało mi się dorwać gdzieś tę książkę.. Czytałam kilka negatywnych recenzji na jej temat, aczkolwiek nie zniechęciło mnie to. Twoja opinia spotęgowała jedynie moją ochotę, by przeczytać tę serię jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńCzytałam "Bezduszną" i pomimo że Anglia XIX wieku jest dla mnie trudna do strawienia to Alexia i jej słodki wilkołak zrobili na mnie ogromne wrażenie :). Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać kolejne części :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę po tę książkę, a racji tego, że miło wspominam Dumę i uprzedzenie. :)
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej miała oko na "Bezduszną" - chyba głównie ze względu na osadzenie jej akcji w XIX-wiecznym Londynie - a Twoja opinia utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem tej książki bardzo ciekawa. Jak ona mogła połączyc te dwa gatunki, nie tracąc niczego w formie? Muszę ją przeczytac.
OdpowiedzUsuńCarriger zdecydowanie świetnie poradziła sobie z połączeniem dwóch gatunków. Jej książka rzeczywiście jest czymś świeżym i oryginalnym wśród wielu "taśmówek". Całe szczęście, że autorka zamierza pisać o przygodach Alexii jeszcze długo, długo.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie? Twoja recenzja jest aż nadto zachęcająca :) Pewnie się kiedyś skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam :)
Koniecznie muszę sięgnąć po tę serię! :) Mam nadzieję, że wkrótce mi się to uda. ;)
OdpowiedzUsuńJednego nie mogę zrozumieć - tę lubię klasykę, XIX wieczną Anglię i książki napisane wyszukanym językiem, a Bezduszna jest dla mnie na razie nie do przejścia...
OdpowiedzUsuńChyba między nami nie zaiskrzyło :)
Całkowicie zgadzam się z twoją recenzją:) Z chęcią przeczytam kolejne tomy, jak tylko znajdę czas:) A to połączenie XIX-wiecznej Anglii z gatunkiem paranormal romance jest po prostu fantastyczne:)
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam recenzję tej ksiązki i jestem zaciekawiona :) Myslę, że może mi się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest zachęcająca więc jak tylko będę miała możliwość to chyba się skuszę. Catalino zajrzyj do mnie bo zapraszam Cię do blogowej zabawy.
OdpowiedzUsuńCzyli mówisz, że warto? Oj nie wiem kiedy ja coś z angielskiej, klimatycznej klasyki czytałam. Czas to zmienić. Fabuła zachęca.
OdpowiedzUsuńJa niestety nadal uważam, że recenzje tej książki, które czytam są dużo lepsze niż sama książka, nieeee wiem dlaczego się na tej powieści nie poznałam... cóż, widać nie trafiła w moje gusta :P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale ksiązka czeka na półce i mam nadzieje sie za nią wkrótce zabrac :D
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki i w końcu udało mi się ją zdobyć do prywatnej biblioteczki. Pozytywnie nastawiona, zaczęłam czytać i przerwałam... Być może dam jej jeszcze szansę, może wtedy to nie był odpowiedni czas na taką lekturę...
OdpowiedzUsuńI znowu pozytywna recka. Nie wiem, dlaczego jeszcze nie przeczytałam tej książki :-) Nie mam wyboru, muszę się za nią zabrać :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciągneło mnie do tej ksiazki, ale chyba mi juz przeszło. Głównie dlatego, że nie zanosi się, abym mogła ją zdobyć. Trochę mi szkoda:)
OdpowiedzUsuń